Trampki w Berlinie

11 maj 2016

Będąc z krótką wizytą w pobliskim Berlinie, rozglądaliśmy się za samochodami elektrycznymi, które wedle doniesień mediów zaczynają się zadomawiać w zachodnioeuropejskich stolicach. I kiedy tak wypatrywaliśmy tych ekologicznych pojazdów, usłyszeliśmy charakterystyczne synkopowane bam bara bam bam. A po chwili ujrzeliśmy kawalkadę samochodów, które z ekologią nie miały nigdy nic wspólnego. Trzydzieści Trabantów w obłoku niebieskawego dymu przejechało koło nas, budząc radość i wzruszenie większości przechodniów, którzy zapewne przypomnieli sobie, jak blisko 30 lat temu, kiedy upadł komunizm, a z nim berliński mur, tysiące „trampków” wjechały uroczyście do zachodniej części miasta.

Również i my się rozczuliliśmy. W końcu sami wychowaliśmy się na socjalistycznej motoryzacji, której światowym symbolem niewątpliwie był ten osobliwy wehikuł, do produkcji którego używano bawełnianych szmat i żywicy. Powiadano, że co prawda nie rdzewieje, ale za to żrą go szczury. Ani jedno, ani drugie nie było prawdą.

Zostaw Komentarz