Zima a sprawa polska

08 lut 2017

Tegoroczna zima całkiem przypomina zimy z naszego dzieciństwa, kiedy to śnieg i mróz były normą, a nie pogodową anomalią. Sięgając pamięcią do tamtych, coraz odleglejszych lat, dostrzegamy jaki postęp technologiczny oraz rynkowy odnotowaliśmy w motoryzacji. W czasach mroźnych zim i rynkowych niedoborów po pierwszej naprawdę mroźnej nocy na parkingach rozpoczynały się tradycyjne zimowe ćwiczenia. Jedni pchali samochody próbując jakoś je uruchomić, inni taszczyli zdechłe akumulatory do domu, sąsiedzi pożyczali sobie radzieckie prostowniki oraz radzili, jaki zajzajer wlewać do baku, żeby wytrącona woda nie zamarzła w  pompce paliwowej „małego fiata”. Szczególnie represjonowani przez zimę byli właściciele diesli, już to z powodu braku zimowego paliwa na stacjach, już to przez kłopoty z dostępnością świec żarowych.

A teraz? Wszystko zapala, rusza w drogę, olej napędowy nie zamienia się w parafinową galaretę, nikt już nie ogaca chłodnicy starą „Trybuną Ludu”, w pełni polegając na sprawnym termostacie.

Ludność za to bardzo się wydelikaciła. Wystarczy, że śnieg zacznie padać, a zaczyna się lament i pomstowanie na Bogu ducha winnych drogowców, którzy utknęli w korkach ze swoimi pługopiaskarkami tak samo jak rozsierdzeni kierowcy. Nikt już nie chce sobie przypominać zimowych przygód sprzed lat. Wiadomo, człowiek szybko przyzwyczaja się do lepszego.

Zostaw Komentarz