Branża motoryzacyjna w cieniu wojny

12 mar 2022

Na Ukrainie rozgrywa się straszliwy dramat, wydarzenia za naszą wschodnia granicą mają również wpływ na europejską gospodarkę, w tym branżę motoryzacyjną – przerwane lub ograniczone zostaną łańcuchy dostaw i to w kilku wymiarach.

Rosyjska inwazja sprawiła, że z europejskiego krwioobiegu gospodarczego wyłączony został sektor motoryzacyjny na Ukrainie, a swoje fabryki, m.in. wytwarzające wiązki przewodów na potrzeby rynku OE, a także elementy przeznaczone na rynek wtórny, ma tam kilku europejskich dostawców. Import części samochodowych z Ukrainy do Unii Europejskiej w ubiegłym roku wyniósł 23,3 mln euro, a więc nie był duży, bardziej znaczący był za to unijny eksport na Ukrainę, który osiągnął 855 mln euro, co kraj ten plasowało na 42 miejscu wśród rynków eksportowych dla dostawców motoryzacyjnych z UE.

Stal, pallad, platyna i neon

Znacznie ważniejszą rolę Ukraina odgrywa jako dostawca surowców dla branży motoryzacyjnej. 29% stali importowanej do UE pochodzi właśnie z tego kraju. Ukraina jest też jednym z największych dostawców gazów szlachetnych wykorzystywanych w produkcji elementów elektronicznych, w szczególności neonu stosowanego w laserach potrzebnych do produkcji chipów. Według informacji podanych przez „Financial Times” Ukraina zapewniała aż 25% światowych dostaw neonu.

Ze względu na nałożenie na Rosję radykalnych sankcji gospodarczych, rynek tego kraju też został wyłączony z normalnej wymiany międzynarodowej. Tamtejszy sektor motoryzacyjny ma znaczącą pozycję, a wielu międzynarodowych dostawców ulokowało w Rosji swoje zakłady. Montownie (w sumie 34 zakłady) mają też koncerny samochodowe: Hyundai/Kia, Stellantis, Renault i Toyota.

W sumie branża motoryzacyjna zatrudnia w Rosji około 600 000 osób, czyli 1% całkowitej siły roboczej. W 2018 roku rosyjski przemysł wyprodukował 1 767 674 pojazdy, tym samym Rosja uplasowała się na 13. miejscu wśród krajów wytwarzającym samochody, osiągając 1,8% udziału w światowej produkcji.

Wprowadzone już w 2014 roku sankcje ograniczyły działalność biznesową wielu producentów części motoryzacyjnych oraz zmniejszyły stopień integracji Rosji z globalnym łańcuchem dostaw. Wszystko jednak wskazuje, że konsekwencje obecnych restrykcji będą znacznie większe. Dotkną one rynek OE, który jest uzależniony od dostaw komponentów zza granicy, a także rynek wtórny. Analiza danych pokazuje, że w segmencie części samochodowych wymiana towarowa Unii Europejskiej z Rosją jest w zasadzie jednokierunkowa. Import do UE wyniósł w 2021 roku 113 mln euro, natomiast eksport do tego kraju osiągnął wartość 3,2 mld euro, co czyni rosyjski rynek 5. co do wielkości dla dostawców motoryzacyjnych z UE.

Rosja odgrywa ponadto ważną rolę w łańcuchu dostaw europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, odpowiadając za 9% importu aluminium i 42% importu prefabrykatów stalowych. Rosja ma również 40% udziału w światowym wydobyciu palladu i 10% platyny. Oba te metale szlachetne wykorzystywane są m.in. w produkcji katalizatorów samochodowych. Kraj ten zapewniał też 11,2% światowej produkcji niklu, który znajduje szerokie zastosowanie w motoryzacji, m.in. w produkcji baterii do pojazdów elektrycznych.

Zdecyduje polityka

UE zastosowała wobec Rosji pakiet sankcji obejmujący ograniczenia eksportu produktów technologicznych, restrykcje dla sektora finansowego oraz środki wymierzone w konkretne osoby i ich aktywa. Zakaz eksportu dotyczy produktów i technologii podwójnego zastosowania, które mogą posłużyć do celów militarnych. Co prawda podobne sankcje zostały nałożone na Rosję już w roku 2014, ale obecne są znacznie ostrzejsze, a tym samym bardziej dotkliwe. Lista zabronionych produktów obejmuje m.in. chipy i czujniki półprzewodnikowe, a także całą gamę wyrobów elektronicznych, co w znacznej mierze paraliżuje rosyjski przemysł motoryzacyjny.

Za wcześnie jeszcze na jakieś miarodajne prognozy na temat wpływu toczącej się wojny na sektor motoryzacyjny. Niewątpliwie jednak będziemy odczuwać negatywne konsekwencje zarówno bezpośrednich działań zbrojnych na Ukrainie, jak i sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś. Europejska gospodarka, w tym również polska, poniesie koszty, choć nie wiemy jeszcze, jak wysokie. Codziennie mamy informację o kolejnych firmach wychodzących z Rosji czy Białorusi. Dodatkowo Unia Europejska ciągle pracuje nad nowymi sankcjami – zauważa Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM.

– Przyszłość koniunktury na rynku motoryzacyjnym zależy od wielu zmiennych, choćby kształtujących się cen paliw, co z kolei w dużej mierze wynika z decyzji politycznych, takich jak np. uwolnienie rezerw przez Stany Zjednoczone, zwiększenie wydobycia przez kraje OPEC, a także międzynarodowej pozycji krajów, które dotąd były przez Zachód izolowane, a dysponują wielkimi złożami, czyli Wenezueli i Iranu. Przede wszystkim należy mieć nadzieję na jak najszybsze zakończenie wojny i rozpoczęcie procesu normalizacji – dodaje Tomasz Bęben.

– Inaczej niż w przypadku pandemii koronawirusa, gdy rynek wtórny pomimo początkowych trudności radził sobie bardzo dobrze, w przypadku obecnego konfliktu wywołanego przez Rosję już widzimy duży wpływ na aftermarket. Przykładowo polscy dystrybutorzy wstrzymują sprzedaż na terenie Ukrainy. Oczywiście odbije się to w jakimś stopniu na ich wynikach, a także wynikach producentów części motoryzacyjnych. Niestety do wszystkich wyzwań nagromadzonych od kilku lat, a czekających motoryzację, dochodzi obecna wojna. Mimo wszystko wierzę, że poradzimy sobie z tym jako branża. Prawdziwą walkę toczą bowiem obywatele Ukrainy – mówi Alfred Franke, prezes Grupy MotoFocus.pl

Zostaw Komentarz