Czas na wodór?
Już po raz szósty Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wspólnie ze Stowarzyszeniem Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych oraz Polskim Związkiem Przemysłu Motoryzacyjnego zorganizowało konferencję z cyklu Motoryzacja-Przemysł-Nauka, na której zebrali się przedstawiciele motoryzacji, środowisk akademickich oraz władz państwowych. Tym razem tematem przewodnim był wodór i próba odpowiedzi na pytanie, jakie są szanse, by ten najbardziej we wszechświecie rozpowszechniony pierwiastek stał się paliwem przyszłości.
Już na początku konferencji dyrektor Departamentu Innowacji Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii – Jan Staniłko zauważył, że być może czas zmienić nazwę konferencji – słowo motoryzacja zastąpić nowym, szerszym terminem, ponieważ motoryzacja i motor kojarzą się z silnikiem spalinowym, od którego przecież się stopniowo odchodzi. Ciągle słyszy się na przykład o elektromobilności. Czy to oznacza, że czeka nas koniec samochodów z tradycyjnym napędem?
Stopniowe zmiany
Na europejskich drogach długo jeszcze dominować będą napędy konwencjonalne, choć będą musiały być ekologicznie dużo czystsze niż te współczesne. Zmiany będą stopniowe. Nikt nie jest w stanie ze stuprocentową pewnością wskazać napęd, który zdominuje przyszłość w motoryzacji. Nie tak dawno miał to być – obecnie krytykowany – silnik Diesla. Dziś mocno promowana jest elektromobilność. Jak postrzegana będzie w przyszłości, który napęd wygra i czy w ogóle – dowiemy się już wkrótce.
Sposób na dekarbonizację
Pojawia się coraz więcej głosów, że to właśnie pojazdy wodorowe, będące także w zasadzie pojazdami elektrycznymi, gdyż poruszają się dzięki prądowi powstającemu w ogniwach paliwowych zasilanych wodorem, mogą odegrać znaczącą rolę w dekarbonizacji transportu. Ze względu na krótki czas tankowania i duży zasięg wygrywają one z pojazdami typowo elektrycznymi. W Polsce w sukces tego typu napędów wierzy firma Solaris, produkująca autobusy zasilane wodorem. W rozwiązania takie inwestuje również największy na świecie wytwórca części i komponentów motoryzacyjnych – firma Bosch, a zaprezentowane podczas konferencji wystąpienia przedstawicieli producentów pojazdów Toyota, Hyundai i Honda pokazały, że wodoryzacja jest obiecującym trendem.
Opinie takie potwierdza m.in. wypowiedź Valdisa Dombrovskisa, komisarza UE, który niedawno podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim wskazał, że ambitne cele redukcji emisji CO2 można osiągnąć z wykorzystaniem wodoru czy też bardziej wydajnego spalania wewnętrznego. Jest to być może odpowiedź na apele o zachowanie neutralności technologicznej w drodze do dekarbonizacji transportu. Wykorzystanie wodoru w motoryzacji może być potencjalne bardzo atrakcyjne w Polsce, w której rocznie produkuje się tyle wodoru, ile potrzeba do zasilenia 5 milionów pojazdów.
Nie ma róży bez kolców
Ideą konferencji „Motoryzacja-Przemysł-Nauka” jest łączenie nauki i biznesu, którym wsparcia udzielają polskie władze. Przedstawiciele takich firm i instytucji jak np. ITS, Bosch, Politechnika Krakowska, czy też wspomniane wcześniej Toyota, Solaris, Hyundai czy Honda przedstawili oczywiście nie tylko zalety pojazdów zasilanych wodorem, ale także ich wady.
Oczywiście wiele osób nadal uważa, że podróż pojazdem zasilanym wodorem może skończyć się wybuchem jak lot sterowca Hindenburg. Jednak jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Technologia stosowana w pojazdach do tego nie dopuszcza, kolejnym argumentem „za” niech będzie to, że paliwa wykorzystywane obecnie do poruszania się na drogach również teoretycznie mogą grozić wybuchem czy też pożarem.
Jakie więc realne wady mają pojazdy zasilane wodorem? Wydaje się, że największą przeszkodą w rozwoju tego rodzaju napędów jest brak infrastruktury do tankowania wodoru. W Polsce nadal nie ma żadnego punktu ładowania wodorem, dlatego w całej Polsce jest tylko jeden pojazd zasilany tym paliwem. Na konferencji usłyszeliśmy, że ma to się zmienić za sprawą Grupy Lotos, która planuje uruchomienie kilku punktów tankowania.
Swoje robi także cena wodorowych samochodów, większa nawet od ceny pojazdów bateryjnych. Koszt ogniw paliwowych i zbiornika na wodór jest jak na razie bardzo wysoki, choć zapewne efekt skali szybko zbiłby cenę.
Warto także zaznaczyć, że do wykorzystania w ogniwach paliwowych potrzebny jest czysty wodór. Zatem należy taki produkować, albo produkowany obecnie wodór oczyszczać, aby uzyskał potrzebną jakość.
Jedna z dróg
Czy zatem wodór podbije motoryzację? Niektórzy producenci rozwijają tę technologię, inni, jak Elon Musk twórca Tesli, podchodzą do niej z przymrużeniem oka i określają jako głupią. Czas pokaże kto ma rację. Może jest to ślepa uliczka, jednak wiadomo, że trzeba szukać dróg i rozwijać napędy alternatywne, by motoryzacja spełniała coraz surowsze wymogi środowiskowe. Coraz większe zainteresowanie wodorem, nie tylko w Europie, ale i na całym świecie, pokazuje jasno, że może to być jedna z zapewne wielu dróg do dekarbonizacji transportu.