Gorąca atmosfera wokół czynnika chłodniczego

26 mar 2019

W ramach działań mających ograniczyć emisję gazów cieplarnianych a dotyczących czynników chłodniczych stosowanych w klimatyzacjach samochodowych, wprowadzono na terenie Unii Europejskiej w latach 2014-2015 m.in. ograniczenia w obrocie powszechnie dotychczas stosowanym czynnikiem R134a oraz wydano specjalne rozporządzenia dotyczące zarówno jego importu spoza UE, jak i obrotu dokonywanego na rynku wewnątrzwspólnotowym. W efekcie cena tego czynnika drastycznie wzrosła, drastycznie również wzrósł jego nielegalny import.

 Nałożenie na dystrybutorów i warsztaty restrykcyjnych obowiązków związanych ze sprzedażą i wykorzystaniem czynnika R134a wykorzystywanego w klimatyzacjach samochodowych przyniosło niepożądany efekt w postaci rozpowszechnienia się nielegalnego importu tej substancji, a co za tym idzie – gwałtownego rozwoju szarej strefy, która pozostaje bez jakiejkolwiek kontroli i nadzoru. Ten sam problem dotyka także inne branże, jak choćby chłodnictwo i budownictwo (w zakresie urządzeń klimatyzacyjnych).

Cena i nielegalny import

Dystrybutorzy z branży motoryzacyjnej – członkowie Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, którzy zajmują się sprzedażą czynnika R134a, po raz pierwszy od wielu lat zanotowali spadek sprzedaży tej substancji, przy jednoczesnym znacznym wzroście pozostałej części swojego biznesu. Zdaniem niektórych spadek był spowodowany mniejszym zużyciem R134a ze względu na jego wysoką cenę – użytkownicy pojazdów rezygnowali z serwisu klimatyzacji godząc się niejako na jej nieskuteczne działanie, a w konsekwencji na awarię całego układu. Większość dystrybutorów tłumaczy jednak tak znaczące zmniejszenie sprzedaży R134a obecnością na rynku produktu nielegalnego pochodzenia. Ten nielegalny czynnik chłodniczy był i wciąż jest dostępny w jednorazowych butlach, choć to opakowanie niedozwolone w całej UE. Największym problemem jest oczywiście zawartość pojemników, gdyż żaden warsztat nie jest w stanie sprawdzić czy substancja, która się w nich znajduje to rzeczywiście R134a, czy też jakiś inny gaz techniczny lub – co gorsza – substancja żrąca. Dodać należy, że czynnik chłodniczy wątpliwego pochodzenia potrafi być niebezpieczny zarówno podczas użytkowania klimatyzacji, jak i podczas jej serwisowania, może stanowić zagrożenie zarówno dla zdrowia i życia, jak i dla środowiska naturalnego. Taka sytuacja to więc swoisty paradoks, bo przecież regulacje unijne miały na celu właśnie ochronę środowiska i zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.

Jak to działa?

Ostrożne szacunki branży wskazują, że udział nielegalnie sprowadzanego gazu w jednorazowych butlach oscyluje wokół 30% udziału w rynku motoryzacyjnym, a to bardzo dużo. Nielegalny import trafia do nas z Turcji i Ukrainy, przez wschodnią granicę, tzw. szlakiem bałkańskim, zaś gazy te pochodzą z jeszcze dalszych krajów.

Współpracujące z SDCM organizacje z innych krajów UE potwierdzają, że nielegalny import ma miejsce również na ich rynki. Ponadto warto tu podkreślić, że zgodnie z prawem unijnym tego gazu nie można wwozić na obszar UE w jednorazowych pojemnikach – mówi Alfred Franke, prezes SDCM.

Według szacunków wartość przemytu i nielegalnego obrotu czynnikiem R134a przekracza 200 mln zł w skali roku. Tak więc proekologiczne przepisy obowiązują, a nielegalny interes rozwija się w najlepsze poza wszelką kontrolą.

 

3 komentarze
  1. Niech szanowna UE zmniejszy znowu kontyngent na R134a i już wtedy każde auto z klimatyzacją, nawet diesel, będzie musiało uiścić dodatkową opłatę na stacji diagnostycznej za przegląd instalacji napełnionej LPG…

  2. Tak więc, Unijni Panowie Biurokraci – wypadałoby to wszystko jeszcze raz przemyśleć i odrobinę zderegulawać. Prawo nieprzestrzeganie, którego przestrzegania nie da się wyegzekwować, zawsze jest szkodliwe i demoralizujące.

  3. To wina UE….za kasę naszą w naszych portfelach się biorą….to jest odpowiedź…. wymyślają i dymają nas….Hugo z tymi ich wymysłami..

Zostaw Komentarz