Green Deal – gra w zielone czy czerwone światło?

03 mar 2020

Czy europejska gospodarka może być neutralna klimatycznie do 2050? Komisja Europejska zakłada, że może, powinna i … musi.

Z jednej strony należy cieszyć się ze strategii Green Deal i gratulować odważnej deklaracji, która będzie poparta pakietem zmian prawnych oraz środków mających umożliwić zieloną transformację. Z drugiej – trzeba jednak zadać sobie uczciwie pytanie czy faktycznie jest to możliwe i jakim kosztem. Europejski Zielony Ład dotyczy bowiem wszystkich sektorów gospodarki, w szczególności transportu, energii, rolnictwa i przemysłu.

Miliardy euro

Według danych Komisji Europejskiej na ten cel ma zostać przeznaczone na początek 7,5 miliarda euro, a docelowo 100 miliardów (Just Transition Fund). Polityka klimatyczna Europy ma ponadto mobilizować do dalszych inwestycji publicznych i prywatnych o wartości 1 biliona euro w ciągu 10 lat. Dużo? Dużo.

– Europejski Zielony Ład jest naszą nową strategią na rzecz wzrostu – wzrostu, którego korzyści są większe niż koszty. Europejski Zielony Ład pokazuje, jak zmienić nasz styl życia i pracy, sposób produkcji i konsumpcji, tak abyśmy żyli zdrowiej, a nasze przedsiębiorstwa były innowacyjne.(…). Jeżeli pokażemy reszcie świata, w jaki sposób osiągnąć zrównoważoną i konkurencyjną gospodarkę, możemy przekonać inne państwa do działania razem z nami – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Zerknijmy jednak na koszty. Według Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. opracowanej pod koniec zeszłego roku przez ówczesne Ministerstwo Energii, sama transformacja elektroenergetyczna Polski wynieść może 140 mld euro, a padały także znacznie większe kwoty. I mówimy tu tylko o sektorze energetycznym, i to tylko w Polsce.

Motoryzacja koniecznie elektryczna?

W Green Deal znalazł się zapis, że w 2021 roku, a więc dwa lata wcześniej niż dotychczas planowano, Komisja Europejska dokona przeglądu dopiero co uzgodnionych i ambitnych standardów dotyczących emisji dwutlenku węgla przez pojazdy. Co oznacza to dla motoryzacji?

– Oczywiście może to być dobrą okazją do podsumowania postępów i zbadania, czy przemysł i społeczeństwo są na dobrej drodze do dekarbonizacji transportu. Jednocześnie jednak Komisja powinna wystrzegać się ewentualnej debaty na temat zwiększenia już i tak bardzo surowych limitów, w dodatku niedawno ustalonych. Należy skoncentrować się na ułatwieniu transformacji i realizacji wyznaczonych celów, nie zaś windować zamierzenia do nierealistycznego poziomu. Elektromobilność, która ma odegrać ważną rolę w dekarbonizacji, nadal nie spełnia pokładanych oczekiwań. Aby sprostać europejskim wymogom, trzeba będzie jak najszybciej włączyć efekt skali, by zmniejszyć koszty produkcji, zbudować niezbędną infrastrukturę ładowania, zwiększyć udział źródeł odnawialnych w miksie energetycznym – mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, członek Zarządu CLEPA.

Neutralność technologiczna

Jak wskazują eksperci, w motoryzacji istnieje dodatkowy potencjał dekarbonizacji, który można wykorzystać bez zaostrzania celów w obecnym rozporządzeniu w sprawie CO2. Producenci części i komponentów konsekwentnie opowiadają się za ułatwieniem wdrażania najbardziej wydajnych rozwiązań, ekoinnowacji oraz wspieraniem badań i rozwoju poprzez ukierunkowane finansowanie.

– Walcząc o neutralność klimatyczną musimy zachować też neutralność technologiczną. Europejski legislator nie powinien narzucać, jakimi drogami powinniśmy dochodzić do wyznaczonych celów czy też zakazywać określonego rodzaju technologii, które mają potencjał w dekarbonizacji. Z pewnością i bez wprowadzania jeszcze surowszych regulacji prawnych, nasza branża dołoży swoją cegiełkę do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku – dodaje Alfred Franke.

Zrównoważony rozwój, o którym tak dużo się mówi, powinien w motoryzacji przełożyć się na przykład na większy nacisk na regenerację części. Tymczasem w Polsce, bardzo delikatnie mówiąc, sprawa ta kuleje. I to pomimo, że na terenie naszego kraju działa wiele firm zajmujących się profesjonalną regeneracją części. W efekcie firmy te są zmuszone sprowadzać rdzenie zza granicy, zamiast wykorzystywać zalegające na naszych szrotach i złomowiskach. Mówiąc o rdzeniach mamy tu na myśli części, które można zregenerować, przywracając im pierwotne właściwości.

O nowych wyzwaniach w motoryzacji, nie tylko tych związanych z polityką klimatyczną, można będzie dowiedzieć się podczas XV Kongresu Przemysłu i Rynku Motoryzacyjnego, który odbędzie się w dniach 20-21 kwietnia 2020 roku w Warszawie. Aby nie zabrakło w nim miejsca dla Ciebie zarejestruj się już dziś!

 

Zostaw Komentarz