Kto zapłaci za kulejący recykling

11 wrz 2020

Unia Europejska od 1 stycznia 2021 roku chce narzucić państwom członkowskim nową „opłatę” – tym razem za plastik niepoddany recyklingowi. Konkretnie 800 euro za tonę. Polska nawet po ewentualnej korekcie, wynikającej z faktu, że jesteśmy biedniejszym krajem, będzie jednym z państw, które zapłacą najwięcej, bo z recyklingiem mamy duży problem. Zapłaci państwo, ale zapewne będzie starać się odzyskać pieniądze poprzez nowy podatek.

Podczas niedawnego posiedzenia Rady Europejskiej przyjęto budżet Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa (tzw. Next Generation EU). Przyjęty pakiet finansowy wynosić ma ponad 1,8 biliona euro. W celu jego sfinansowania w najbliższych latach Unia Europejska będzie pracować nad reformą systemu zasobów własnych oraz wprowadzeniem nowych podatków, a wśród nich opłaty za opakowania z tworzyw sztucznych niepoddane recyklingowi, cło węglowe i podatek cyfrowy.

Opłata jak podatek

Już wkrótce, bo od stycznia 2021 r., ma zacząć obowiązywać pierwszy z nich. Choć teoretycznie nie jest to podatek, ponieważ „opłata” jest płacona na poziomie państwa, a nie przez osoby fizyczne lub firmy, to jasnym jest, że niektóre kraje członkowskie UE będą starały się skompensować koszt tej „opłaty”. Unia Europejska nie zaproponowała żadnych uregulowań w tym zakresie, poszczególne kraje mogą więc swobodnie przyjmować różne podejścia i starać się odzyskać pieniądze wydane na opłaty z różnych części łańcucha dostaw, co doprowadzi do potencjalnych rozbieżności regulacyjnych pomiędzy członkami UE.

Reakcje na zamiar wprowadzenia omawianej „opłaty” są oczywiście zróżnicowane. Niektóre środowiska się cieszą, inne narzekają, wskazując mankamenty tej regulacji. Warto zauważyć, że jeżeli w Polsce koszty zostaną przerzucone np. na producentów opakowań z tworzyw sztucznych, to finalnie w kraju zapłaci za to konsument. W przypadku eksportu przewaga konkurencyjna firm z Polski zmaleje lub wręcz zniknie – ich koszty będą wyższe, przez co oferowane przez nie produkty staną się mniej konkurencyjne w stosunku do wyrobów firm z krajów, które nie będą szukały zwrotu zapłaconej opłaty na rynku.
Opisana sytuacja dotknęłaby także firmy z branży motoryzacyjnej. Mamy więc nadzieję, że gdy Polska zmuszona zostanie do zapłaty nowej daniny, to nie będzie sięgać do kieszeni firm, które w obecnej chwili przez pandemię koronawirusa są w trudnej sytuacji
– mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM

Może to być jednak trudne, bowiem wbrew pierwotnym ustaleniom, zgodnie z którymi niektóre państwa byłyby uprawnione do rabatu (w przypadku Polski miało to być ponad 100 milionów euro), Parlament Europejski wezwał do rezygnacji z rabatów. Jeśli zaś Polska będzie zmuszona do uiszczania opłaty w pełnym zakresie (0,8 € za każdy kilogram niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych), to z naszego budżetu co rok wypływało będzie około 500 milionów euro.

Dziecko wylane z kąpielą

Przeciwdziałanie powstawaniu odpadów niepoddanych recyklingowi jest z założenia słuszne. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Pojawia się wiele głosów, że nowa opłata w niewielkim stopniu przyczynia się do złagodzenia niedoborów infrastruktury, co ogranicza zdolność rynku do zwiększenia ilości materiałów pochodzących z recyklingu. Dodatkowo konieczność zapłaty ewentualnego podatku przez firmy spowoduje, że będą one mniej skłonne (lub zupełnie zrezygnują) do inwestycji w innowacyjne rozwiązania związane z recyklingiem plastiku. Nie pomaga także czas, w którym przepisy mają wejść w życie. Jest on tak krótki, że nie pozwoli krajom członkowskim na poprawę sytuacji z recyklingiem czy też ewentualne przemyślane wprowadzenie przepisów mających „zrekompensować” uiszczoną opłatę. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że opłata zostanie przeniesiona na konsumenta, tymczasem zdolność nabywcza polskich konsumentów jest zdecydowanie niższa niż konsumentów z krajów wysoko rozwiniętych. W efekcie wprowadzenie opłaty, która nie jest kalkulowana w oparciu o dochód narodowy brutto czy związana ze zdolnością nabywczą konsumentów, mocno przełoży się na zwiększenie dysproporcji pomiędzy państwami członkowskimi UE. W interesie nie tylko naszego kraju, ale też firm w nim działających oraz konsumentów jest zatem, by Polska mocno zabiegała o uwzględnienie różnic ekonomicznych pomiędzy państwami, które będą ponosić opłatę.

W lepszej sytuacji znajdą się kraje, w których recykling tworzyw sztucznych stoi na wyższym poziomie, co pogłębić może dysproporcje między rozwiniętymi krajami ( np. Niemcy) a ciągle goniącej liderów Polską. Mamy więc nadzieję, że polscy decydenci nie dopuszczą do nałożenia na firmy nowej daniny. Apel w tej sprawie SDCM skierowało już do wicepremier J. Emilewicz i ministra Michała Kurtyki – dodaje Alfred Franke.

 

 

Zostaw Komentarz