Kuna – samochodowy szkodnik

30 mar 2018
Fot. Horst Schmidt/Fotolia

Chyba każdy już słyszał o samochodach unieruchomionych lub uszkodzonych przez kuny. Ich destrukcyjnym zachowaniom można jednak przeciwdziałać. Wiosna to najlepsza do tego pora.

Wedle niemieckiego automobilklubu ADAC, główną przyczyną awarii samochodów, pociągających konieczność skorzystania z usług pomocy drogowej, są niesprawności elektroniki spowodowane po pierwsze słabym akumulatorem, po wtóre uszkodzeniem przewodów elektrycznych, w tym również przewodów wysokiego napięcia. Co przy tym znamienne za uszkodzenia przewodów w dużej części przypadków odpowiadają kuny, które lubią gryźć rozmaite części wykonane z tworzyw sztucznych, ale również z gumy (lub pokryte tymi materiałami). Ślady działania niewielkich drapieżników można więc spotkać na kablach elektrycznych (również zapłonowych), elastycznych przewodach paliwowych, rurach układu chłodzenia, przewodach systemu ogrzewania, a nawet elastycznych przewodach hamulcowych.

Do czego uszkodzenia tych elementów mogą doprowadzić nie trzeba specjalnie tłumaczyć – w najlepszym razie do kłopotów z uruchomieniem silnika lub zakłóceniami w jego pracy spowodowanymi przebiciami prądu, w gorszych przypadkach do awarii ważnych systemów elektronicznych lub przegrzewania się jednostki napędowej (wskutek wycieku płynu), o jeszcze poważniejszych skutkach – lepiej nawet nie myśleć. W tej sytuacji zamiłowanie kun do robienia dziur w wygłuszeniu pokrywy silnika czy obgryzania anten, choć z punktu widzenia właściciela samochodu jest również nieprzyjemne (zwłaszcza jeśli pojazd pachnie jeszcze nowością), schodzi na drugi plan.

Wedle specjalistów niszczycielskie zachowania kun wynikają również z tego, że są one zwierzętami bardzo ciekawskimi, a jednocześnie silnie terytorialnymi i zażarcie broniącymi swego rewiru. Penetrują więc wszelkie zakamarki (w tym komory silników, które są ich pełne) i pozostawiają wszędzie swoje ślady zapachowe, by oznaczyć, że to ich rejon. Jeśli teraz tak oznaczony pojazd zostanie zaparkowany na terenie innej kuny, wówczas lustrując nowy obiekt, wyczuje ona obcy zapach i z wściekłością zacznie gryźć i rozdrapywać wszystkie elementy oznaczone tym zapachem. Pozostawi też swoje własne ślady zapachowe, co oznacza ,że gdy pojazd znów zmieni miejsce postoju, może znów doznać zniszczeń. Wystarczy zatem, że jedna kuna pozostawi ślad, aby nie udało się uniknąć narastających szkód.

Szczególne nasilenie niszczycielskich instynktów ogarnia kuny wraz z nadejściem wiosny, gdy zwierzęta te zaczynają łączyć się pary. Jeśli zatem chcemy ochronić pojazd, najwyższy czas by zacząć działać.

Skorzystać można tu z dorobku niemieckiej firmy STOP&GO, która od ponad 30 lat opracowuje i oferuje rozmaite preparaty i urządzenia służące odstraszaniu kun. Jest ich już tyle, że składają się one na cały program długotrwałej i efektywnej ochrony pojazdu.

Ponieważ tym co pobudza kuny do działania jest zapach innego osobnika, zawsze należy zacząć od jego usunięcia. Można to uczynić myjąc dokładnie pod ciśnieniem całą komorę silnika i newralgiczne części podwozia (co jednak bywa kłopotliwe, a nawet ryzykowne, bo woda może dostać się tam gdzie nie powinna), albo stosując specjalna piankę, którą wystarczy tylko spłukać. Mając ten podstawowy zabieg za sobą, wybieramy sposób odstraszania szkodników. STOP&GO proponuje tu kilka rozwiązań.

Najprostszym są zniechęcające kuny koncentraty zapachowe, czy to w postaci zawieszanego w komorze silnikowej krążka (wystarczającego na ok. 6 miesięcy), czy spraju, który należy regularnie nanosić na dołączone do niego samoprzylepne płytki.

Dalej idą już urządzenia elektroniczne. Pierwszym ich rodzajem są odstraszacie ultradźwiękowe emitujące niemiłe dla kun sygnały. Urządzenia te dostępne są w kilku wariantach: mniejsze i większe, z jednym i dwoma głośnikami, z zasilaniem od akumulatora i na baterie.

Drugi rodzaj to odstraszacze wysokiego napięcia. Zasadą swego działania przypominają one elektrycznego pastucha, z tym że nie korzysta się tu z rozciągniętego, gołego przewodu elektrycznego, lecz kilku płytek lub ich par (standardowo 6), po dotknięciu których kuna potraktowana zostaje mało dla niej przyjemnym, ale nie szkodliwym, impulsem elektrycznym. I w tym przypadku do wyboru jest kilka wersji urządzenia. Mamy więc odmiany z zasilaniem 12 V i na baterie, z pojedynczymi płytkami (stanowiącymi elektrodę dodatnią, ujemną jest wtedy masa pojazdu) i z płytkami podwójnymi, z mocowaniem przewodu zasilającego za pomocą śrub i przy użyciu specjalnego zatrzasku itp.

Flagowym produktem firmy jest sterowany czujnikiem odstraszacz kombinowany (jednocześnie ultradźwiękowy i wysokonapięciowy) o symbolu 8 Plus-Minus SKT, który może pracować nawet do 18 miesięcy całkowicie niezależnie od instalacji elektrycznej pojazdu. Zasilany z dwóch baterii guzikowych 3V system jest niezwykle prosty w montażu, ponieważ nie ma potrzeby podłączania go do instalacji elektrycznej pojazdu ani używania śrub. Także przewód dochodzący do płytek przytwierdza się nich bez jakichkolwiek narzędzi, zaciskając tylko specjalne złącze. Jednocześnie na płytkach znajdują się ostrza, które sprawiają, że mimo futra, metal na pewno dotknie skóry zwierzęcia.

Powtórzyć tu należy, że zastosowana technologia nie powoduje uszczerbku na zdrowiu zwierząt, a jedynie na długo je odstrasza. Czyni to tak skutecznie, iż zapobiega szkodom wyrządzanym przez kuny.

Choć kompleksowe zabezpieczenie samochodu przed kunami nie jest w sumie skomplikowanym zadaniem, raczej nie należy się spodziewać, by właściciele samochodów chcieli to robić samodzielnie. Otwierają się więc tu możliwości dla warsztatów, które zechciałby rozszerzyć gamę swych usług. Szczególnie, że problem staje się coraz bardziej dokuczliwy, a straty powodowane przez kuny w jednym aucie potrafią sięgnąć kilku tysięcy złotych.

 

Zostaw Komentarz