Łańcuchowe rozrządy nie są bezobsługowe

21 sty 2017

Aby nie pojawiły się problemy z łańcuchowym napędem rozrządu, należy, zwłaszcza w przypadku nowoczesnych jednostek z hydraulicznym napinaczem łańcucha, zadbać o właściwą obsługę silnika.

Można spotkać się poglądem, że w przypadku samochodów nowych lub o niewielkim jeszcze przebiegu, nie ma potrzeby regularnego zaglądania pod maskę pomiędzy przeglądami okresowymi. Jest to zdecydowanie mylne przekonanie, na dodatek z takiego właśnie, beztroskiego podejścia biorą się mity o nietrwałych współczesnych samochodach. Na przykład opinia, że trwałość łańcuchowych napędów rozrządu nowoczesnych silników jest nie większa niż napędów paskowych, których wymiana jest zdecydowanie tańsza.

Najsłabsze ogniwo

Prawda jest tymczasem taka, że metalowy łańcuch będzie pracował o wiele dłużej  niż najlepszy nawet pasek wykonany włókien najnowszej generacji, o ile tylko silnik będzie właściwie serwisowany. To nie łańcuch jest bowiem najsłabszym ogniwem napędu rozrządu. – Sprawność układu rozrządu zależy od hydraulicznego napinacza, którego zadaniem jest utrzymanie stałego optymalnego naciągu łańcucha, niezależnie od jego temperatury (a łańcuch rozgrzewa się do ponad 100 stopni!) i obciążenia silnika (np. podczas intensywnego hamowania silnikiem lub gwałtownej zmiany przełożeń). Warunkiem poprawnej pracy napinacza jest odpowiednie ciśnienie oleju, a to z kolei zależy i od poziomu, i od jakości oleju – tłumaczy Tomasz Ochman z firmy SKF.

Regularna kontrola

Mimo, że czynność sprawdzania poziomu oleju w silniku demonstrowana jest nawet podczas kursu na prawo jazdy, kierowcy niezbyt chętnie zaglądają pod maskę auta. Są bowiem przekonani, że tylko stare konstrukcyjnie i wyeksploatowane silniki zużywają olej. Tymczasem nowoczesne, wysilone jednostki napędowe, w których dla obniżenia strat mocy związanych z tarciem stosowany jest olej o niskiej lepkości, także potrafią spalać olej i wymagają jego uzupełniania. Dodatkowo, o ile zakres pomiarowy między „min” a „max” na miarce oleju zwykle odpowiada około 1 litrowi oleju w układzie smarowania silnika, o tyle dla optymalnej pracy hydraulicznego napinacza łańcucha rozrządu, właściwy zakres poziomu oleju jest znacznie węższy. Dlatego kontrola poziomu oleju przynajmniej raz w miesiącu jest konieczna. A jeśli już się ją wykonuje, nie należy popełniać starych błędów – poziom sprawdzamy 2-3 minuty po wyłączeniu silnika rozgrzanego do temperatury roboczej, a nie przed jazdą.

W mieście czy poza miastem

Badania rynkowe potwierdzają, że kierowcy zwracają uwagę na jakość oleju przy jego zakupie, ale zapominają o niej zaraz po tym, jak olej znajdzie się w silniku. Tymczasem w zależności od sposobu użytkowania auta, olej może degradować się znacznie szybciej niż przewiduje to producent samochodu. Przykładowo, dopuszczenie możliwości wymiany oleju co dwa lata lub co 30 tys. km przebiegu sprawdza się tylko w przypadku samochodów sprawnych i eksploatowanych głównie na dłuższych trasach. Silnik pracuje wtedy w korzystnych warunkach.

Zupełnie inaczej jest, gdy te 30 tys. km samochód pokonuje głównie w ruchu miejskim, regularnie stojąc w korkach. W tym przypadku silnik będzie często niedostatecznie rozgrzany, a właściwości oleju będą pogarszać zanieczyszczenia w postaci skraplającej się wody i paliwa przenikającego z komór spalania. Oczywiście, każdy olej ma tolerancję na takie zanieczyszczenia, jednak eksploatując auto w trybie „dom-praca-dom” warto częściej dokonywać przeglądów okresowych i wymiany oleju, ponieważ pozwoli to utrzymać w lepszym stanie wrażliwe komponenty silnika, takie jak łańcuchowy układ rozrządu czy turbosprężarka.

 

Zostaw Komentarz