Czy będziemy mieli gdzie ładować elektryki?
Rosnąca liczba użytkowników pojazdów elektrycznych korzystających ze specjalnej infrastruktury do ich zasilania wpływa także na regulacje prawne. Kto i w jakim przypadku ma obowiązek postawić stację ładowania? Do kogo należy obowiązek zapłaty za prąd zużyty do naładowania samochodu? Piotr Tomala, ekspert firmy Green Cell, wyjaśnia wątpliwości związane z nowymi polskimi przepisami.
W Polsce stopniowo zaczyna przybywać samochodów elektrycznych. Według raportu „Barometr Nowej Mobilności 2022/2023” aż 42% posiadaczy samochodów deklaruje, że kolejne auto, które wybiorą, będzie wyposażone w napęd elektryczny. To wzrost o aż 30 punktów procentowych w ciągu ostatnich sześciu lat. Rynkowym tendencjom starają się wyjść naprzeciw rządzący – w Polsce już obowiązuje ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
– Artykuły 12 i 12a tego aktu prawnego już teraz wymagają od deweloperów, aby każde miejsce postojowe można było wyposażyć w funkcję ładowania o mocy nie mniejszej niż 3,7 kW. W przypadku nowych budynków niemieszkalnych w projektach muszą być uwzględnione przynajmniej dwa stanowiska umożliwiające podłączenie do sieci elektrycznej na każde 10 miejsc parkingowych – wyjaśnia Piotr Tomala, ekspert firmy Green Cell. I od razu dodaje, że przepisy, które weszły w życie, nie są wystarczające. – Polska legislacja jest pod tym względem bardziej reaktywna niż proaktywna. Ustawa wymaga zaledwie infrastruktury umożliwiającej postawienie stacji ładowania. Oczywiście przyczyni się do instalowania ładowarek w miejscach prywatnych, co jest bardzo dobrą informacją. Jednak tempo zachodzenia tych zmian wciąż jest zbyt wolne.
Niska świadomość – największa przeszkoda w transformacji
Przygotowanie odpowiedniej infrastruktury umożliwiającej bezproblemowe ładowanie samochodów elektrycznych na parkingach to tylko jedna z barier stojących na przeszkodzie transformacji energetycznej. Problemem jest także niski poziom świadomości społecznej na temat wdrażanych zmian. Wynikające z niego obawy powodują niechęć do nowych rozwiązań.
– Wielu ludziom wydaje się, że za powstanie miejsca postojowego z ładowarką elektryczną w garażu podziemnym, z którego korzystać będzie tylko jeden mieszkaniec, musi zapłacić cała wspólnota mieszkaniowa. W rzeczywistości zaczyna się od ekspertyzy opłacanej przez wnioskodawcę – właściciela pojazdu, który chce mieć stację ładowania na swoim miejscu parkingowym. W przypadku pozytywnego wyniku analizy wspólnota przedstawi kosztorys montażu stacji ładowania, który także pokryć musi wnioskodawca. Ładowanie samochodu elektrycznego wiąże się też z założeniem osobnego licznika dla tego miejsca poboru prądu – wyjaśnia Piotr Tomala.
Ekspert jest zdania, że obecni posiadacze „elektryków” będą przecierać szlaki w swoich wspólnotach mieszkaniowych, co przyczyni się do znacznej rozbudowy istniejącej infrastruktury. – Należy pamiętać, że ekspertyza dotycząca możliwości instalacji stacji ładowania przeprowadzana jest dla całego budynku. Im więcej osób zdecyduje się na montaż własnej ładowarki na wspólnym parkingu, tym mniejszy będzie jednostkowy koszt takiej analizy.
Wskazuje jednocześnie: – Wielką zaletą ustawy, która weszła już w życie, jest nałożenie obowiązków na właścicieli budynków niemieszkalnych, np. biurowców i budynków użyteczności publicznej, aby od razu budowali oni stacje ładowania pojazdów elektrycznych. Tym samym osoby pracujące w takich miejscach będą mogły korzystać z „firmowej” infrastruktury. Niemniej, kluczowym aspektem potrzebnym do upowszechnienia się pojazdów elektrycznych, jest jednak montowanie stacji ładowania przy budynkach mieszkalnych.
Do zwiększenia liczby ogólnodostępnych ładowarek przyczynić mają się także rządowe zachęty. Skierowane są one głównie do firm chcących zainstalować wallboxy na własnych miejscach postojowych. Jednak środki finansowe przeznaczone na dofinansowanie montażu stacji ładowania szybko się wyczerpują. Nie maleje za to popyt na takie rozwiązania.
– Już w pierwszym kwartale 2023 r. obserwujemy duży wzrost sprzedaży ładowarek elektrycznych. Rynek z każdym miesiącem jest coraz większy. To jaskółka, która zwiastuje nadchodzące zmiany – podsumowuje Piotr Tomala z Green Cell.