Akcjonariusze wszystkich krajów, łączcie się!
Grupy FCA (Fiat, Chrysler) oraz PSA (Peugeot, Citroen, Opel) postanowiły się połączyć i stworzyć supergrupę, która stanie się czwartym pod względem wielkości producentem samochodów na świecie.
A po co to tak? Ano z oszczędności – twierdzą przedstawiciele obydwu grup. Ten tego, synergia, wspólne to, wspólne siamto, ale wy się, drodzy pracownicy nic nie bójcie, bo te oszczędności to bynajmniej nie z powodu zamykania zakładów. W tym mniej więcej tonie utrzymane są listy skierowane do załóg zakładów.
No więc doświadczenie uczy, że w przemyśle samochodowym oszczędności robi się głównie na tym, że coś się zamyka, kogoś zwalnia, a pozostałym dokłada roboty. Związkowcy już czują pismo nosem i obawiają się np. rezygnacji z produkcji poszczególnych modeli z tego samego segmentu, albo ich unifikację. Czyli że takie samo auto będzie produkowane w dwóch wersjach różniących się znaczkami na masce i paroma detalami stylistycznymi dla niepoznaki, ale za to w jednej fabryce zamiast w dwóch.
Jak będzie naprawdę, to się dopiero okaże. Podobno umowa dotycząca połączenia ma zostać podpisana w grudniu.
Tendencja do łączenia się firm motoryzacyjnych widoczna jest od lat i jeśli tak dalej pójdzie, na świecie zostanie kilka gigakoncernów i ewentualnie jacyś niewielcy producenci niszowi. Ciekawe, jaką siłę „perswazji” będą miały wówczas takie korporacje i co wobec nich będzie mógł wskórać niezależny rynek motoryzacyjny, np. w walce o wolny dostęp do danych, bez którego nie ma mowy o wolnej konkurencji na rynku usług serwisowych.
Aż strach pomyśleć, jak wielką pokusą stanie się wtedy zawiązanie przez wielkich graczy jakiejś zmowy kartelowej, by rachunek za „synergię i optymalizację” wystawić konsumentom. Ostatecznie przecież to oni za wszystko zapłacą.