Brytyjskie marki przechodnie

29 kwi 2020

Tym razem wieści kryminalne. Kilkanaście dni temu w Warszawie skradziono Bentleya wartego 1,5 miliona złotych. Zuchwała kradzież wyglądała tak: właściciel absurdalnie zbytkownej gabloty podjechał nią pod sklep, po czym na chwilę wysiadł, by kupić chleb. Auto zostawił otwarte i z kluczykiem w stacyjce, bo po co się kłopotać zamykaniem, skoro do sklepu tylko na chwilę. Kiedy kierowca wrócił z chlebem, bentleya już nie było.

Oficer dyżurny, wysłuchawszy tej wstrząsającej relacji zapewne przypomniał sobie stary jak Matka Ziemia kawał o tym, jak pewien obywatel Moskwy zgłaszał na milicji kradzież roweru. Odbierający zawiadomienie milicjant westchnął i wskazał wiszący na ścianie plakat z reprodukcją obrazu pt. „Lenin wśród przyjaciół”, na którym Włodzimierz Iljicz wygłasza płomienną przemowę otoczony przez gromadkę słuchaczy. – Widzicie? – zapytał milicjant. – Lenin wśród przyjaciół, a czapkę w garści trzyma, żeby mu nie ukradli. A wy zostawiacie rower na Placu Czerwonym! – strofował lekkomyślnego obywatela stróż prawa.

W tym miejscu spieszymy zapewnić naszych Czytelników, że wszystko skończyło się dobrze. Bentley odnalazł się po trzech godzinach, cały i zdrowy, na parkingu w jednej z podwarszawskich miejscowości. Najprawdopodobniej ktoś chciał po prostu z fasonem wrócić do domu, niczym członek brytyjskiej rodziny panującej.

À propos Brytanii, warto wspomnieć, że Bentley należy dziś do Volkswagena, jego wielki konkurent Rolls-Royce – do BMW, podobnie zresztą jak arcybrytyjskie Mini. Pod elegancką maską Astona Martina pracuje solidny niemiecki werk dostarczany przez Daimlera, Jaguar wraz z Land Roverem wykupiony został przez indyjski koncern Tata, z kolei właścicielem MG jest chińskie przedsiębiorstwo państwowe SAIC. Brytyjski pozostał chyba tylko McLaren, ale cała jego roczna produkcja zmieściłaby się na jednym parkingu pod multipleksem. Jaki z wszystkiego tego morał? Ano chyba taki, że brytyjskie marki jakoś wyjątkowo chętnie zmieniają właścicieli.

Czytelnicy mogą nas podejrzewać, całkiem zresztą słusznie, że się wyzłośliwiamy. Ale my tylko odpłacamy Brytyjczykom pięknym za nadobne. Nigdy nie zapomnimy Clarksonowi tego, co kiedyś powiedział w „Top Gear” o Polonezie: że solidny i trwały jak erekcja emeryta.

Zostaw Komentarz