Burnyje apłodismienty dla urzędu skarbowego

21 lis 2018

Poziom zaufania w Polsce jest dramatycznie niski – od lat biadają socjologowie. Obywatele nie ufają sobie nawzajem i powszechne jest przekonanie, że do głównych zadań urzędów, zwłaszcza skarbowych, należy obrzydzanie ludziom życia.

Kolejni ministrowie zapowiadają, że to się zmieni, że teraz frontem do klienta, że urzędnik przyjacielem podatnika, że będzie jak na Zachodzie, gdzie urzędnicy oferują podatnikom swoją pomoc. Ale słodki śpiew ministrów płynie z telewizora, a w prawdziwym życiu leci śpiewka z innej wciąż niezmienianej płyty.

Cały kraj poznał historię Bogu ducha winnego mechanika z Bartoszyc, który już po zamknięciu warsztatu dał się ubłagać dwóm zdesperowanym damom i wymienił im żarówkę w samochodzie, montując własną używaną, zaś za fatygę i ową żarówkę wziął symboliczną dychę, nie wprowadzając „transakcji” do nieczynnej już kasy fiskalnej. Dwie wesołe kumoszki z Bartoszyc okazały się być tajnymi agentkami kontroli skarbowej, co poświadczały legitymacje i mandat na pięć stów wlepiony dobrodusznemu mechanikowi. Ten mandatu nie przyjął, więc sprawa skończyła się w sądzie.

Sąd pierwszej instancji wydał salomonowy wyrok – uznał winę mechanika, ale odstąpił od jego ukarania. Urząd skarbowy ani myślał dać za wygraną i wniósł apelację. Sprawa nabrała jednak rozgłosu i awanturę o niezapłacony VAT w kwocie 2 złote trzydzieści groszy poznał cały kraj. Pod pręgierzem opinii publicznej naczelnik urzędu skarbowego opamiętała się i wydała oświadczenie, że wycofuje apelację.

To nie koniec sprawy. Teraz najlepsze – pointa godna mistrza Stanisława Barei. Otóż pani naczelnik US w Bartoszycach otrzymała nagrodę „Urzędu przyjaznego przedsiębiorcy”. Drodzy obywatele, przyłączmy się do gratulacji. Nagrodźmy i my urząd skarbowy w Bartoszycach rzęsistymi brawami. W kraju, w którym wymyślono taki standard postępowania urzędu z obywatelem nazywa się to burnyje apłodismienty pieriechodiaszczije w owaciju.

Zostaw Komentarz