Czy digitalizacja zamknie drzwi aftermarketowi?

15 paź 2019

Tylko 10% kierowców korzysta z usług autoryzowanych stacji obsługi. Wygląda na to, że jedynie co dziesiątego stać na ASO. Być może jednak już wkrótce kierowcy nie będą mieli wyboru, nawet jeśli woleliby pozostać klientami warsztatów niezależnych. Monopolizacja rynku przez stacje autoryzowane może osiągnąć nawet 70%, a przyczynią się do tego nowe technologie, których wprowadzenie posłuży koncernom samochodowym za pretekst do wyeliminowania konkurencji na rynku usług serwisowych. „Inteligentne” pojazdy i „gadające” części mogą nie chcieć „rozmawiać” z aftermarketem lub po prostu nie będą mogły tego robić.

Tempo rozwoju technologicznego i cyfryzacji sektora motoryzacyjnego gwałtownie przyspiesza. Do 2025 roku już 70% pojazdów będzie „połączonych”, czyli będzie mieć dostęp do internetu, a dzięki temu również uzyska zdolność wymiany danych z innymi urządzeniami, infrastrukturą, czy aplikacjami. Ten postęp technologiczny jest zrozumiały, bowiem motoryzacja to jedna z najbardziej innowacyjnych branż na świecie. W Europie właśnie sektor automotive inwestuje najwięcej w badania i rozwój, co potwierdzają dane Komisji Europejskiej.

Zdalna diagnostyka, alerty powiadamiające o możliwej awarii, „gadające części”, tzn. komunikujące się wzajemnie lub informujące o swym stanie w celu zoptymalizowania łańcucha produkcji i dystrybucji – to tylko kilka przykładów innowacyjnych pomysłów, które już w zasadzie są rzeczywistością.

Dane jak powietrze

Aby móc spełniać zmieniające się potrzeby klientów i maksymalizować płynące z tego korzyści, potrzeba dostępu do danych pojazdu. W miarę digitalizacji motoryzacji, wszyscy uczestnicy rynku muszą być w stanie rozwijać swoje modele biznesowe, żeby nadal oferować bez przeszkód swoje usługi. Bez spełnienia tego warunku nie ma mowy o utrzymaniu wolnej konkurencji na rynku motoryzacyjnym. Problem w tym, że nie ma gwarancji, że tak właśnie będzie.

Parlament Europejski już dwukrotnie w ostatnim czasie wezwał do konkretnego rozwiązania tej kwestii, prosząc Komisję Europejską o zbadanie i przedstawienie działań legislacyjnych w celu zapewnienia „sprawiedliwego, bezpiecznego i neutralnego technologicznie dostępu do danych w pojeździe w czasie rzeczywistym dla podmiotów zewnętrznych”. Na razie jednak Komisja Europejska jest niestety „głucha” na wezwania Parlamentu.

W erze cyfrowej, w której żyjemy, dane stały się surowcem, który stanowi podstawę do kreowania nowych modeli biznesowych zaspokajających coraz to nowe potrzeby konsumentów. Dane generowane przez samochody poprzez rejestrację informacji pochodzących z czujników można postrzegać jako niezbędną infrastrukturę do działania dla podmiotów oferujących produkty czy usługi na rynku motoryzacyjnym. Niestety, w obecnej chwili znaczna część tego rynku, czyli aftermarket, nie ma swobodnego i znormalizowanego dostępu do nich. Ministerstwo Cyfryzacji wskazało kiedyś, że nieprzetworzone dane są jak powietrze i powinny być wolne. Całkowicie się z tym zgadzam. Dane są niezbędne do rozwoju innowacji, a w motoryzacji dostęp do nich dla wszystkich firm działających na rynku zapewni utrzymanie zdrowej konkurencji i niższych kosztów dla konsumentów – mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).

Dostęp warunkiem konkurencji

Jak wskazuje Alfred Franke, cały motoryzacyjny łańcuch wartości musi mieć prawo do ewolucji modeli biznesowych i być w stanie konkurować na równi z producentami pojazdów poprzez zdalny i bezpośredni dostęp do pojazdu, jego danych, funkcji i zasobów w niezależny oraz niezakłócony sposób. Oczywiście, aby funkcjonowało to tak jak należy, potrzeba dostęp do danych uregulować prawnie i to nie poprzez umowy B2B tylko w powszechnie obowiązujących aktach prawnych.

Konsekwencje zamknięcia dostępu do danych generowanych przez pojazdy i korzystanie z nich tylko przez wybrane podmioty mogą zatem niezależnemu rynkowi motoryzacyjnemu i samym konsumentom przynieść miliardowe straty.

– Miejmy nadzieję, że Parlament Europejski w nowym składzie będzie wspierał zdrową konkurencję w motoryzacji, a formująca się Komisja Europejska nowej kadencji szybko zajmie się tą palącą sprawą – konkluduje Franke.

 

 

Zostaw Komentarz