Dni sanockiej chwały

31 paź 2018

Nie wyprodukowaliśmy jeszcze ani jednego elektrycznego samochodu krajowego wynalazku, a już władze nasze odważnie zapowiedziały produkcję niezwykle nowoczesnych autobusów elektrycznych w zakładach „Autosan” w Sanoku.

Sanocka fabryka to kawał historii polskiego przemysłu, i to nie tylko samochodowego, dlatego trzymamy za nią kciuki. Zakład powstał właściwie z niczego i szkoda by była wielka, gdyby na powrót wniwecz się obrócił.

W fabryce, która wcześniej wytwarzała wagony, a w czasie wojny została w 80% zniszczona, już w 1950 roku zbudowano pierwszą partię 71 autobusów na podwoziach Fiata 666 RN. Potem powstawał tam autobus Star-N52, pojazd nieekonomiczny, zawodny i nietrwały.

W owym czasie w fabryce nie było jeszcze zespołu projektantów, dlatego nowa idea została na Podkarpacie przywieziona prosto z Warszawy, konkretnie z Biura Konstrukcyjnego Przemysłu Motoryzacyjnego, a jej autorem był młody inżynier Janusz Pawłowski, który przedstawił śmiałą koncepcję nadwozia samonośnego o budowie wręgowo-powłokowej. Konstrukcja powstała jednak na chybcika, bez koniecznych badań. W efekcie pierwszy sanocki autobus z samonośnym nadwoziem – San okazał się technicznym niewypałem. Maszyny nie wytrzymywały obciążeń i błyskawicznie korodowały. Więcej czasu spędzały w warsztatach niż na drogach.

Kiedy wydawało się już, że sanocka fabryka nigdy nie wyprodukuje przyzwoitego autobusu własnej konstrukcji, nastąpił cud mniemany. W 1970 roku przedstawiono projekt Autosana H9. Prosty, wytrzymały, trwały, łatwy w obsłudze Autosan H9 stał się prawdziwą ikoną naszej skromniutkiej peerelowskiej motoryzacji i filarem Państwowej Komunikacji Samochodowej.

Nie wiemy, czy powrót do czasów chwały jest możliwy, ale życzymy sanockiej fabryce, żeby wciąż coś produkowała i sprzedawała. Oraz żeby podatnicy nie musieli do niej dokładać.

Zostaw Komentarz