Druzgocący sukces
Kto się w Warszawie przyzwyczaił do widoku elektrycznych BMW i3 w barwach innogy go!, ten niedługo będzie się musiał odzwyczaić, ponieważ ta jedna z najbardziej znanych marek carsharingowych zwija żagle i znika z rynku.
Uruchomiona dwa lata temu przez innogy Polska wypożyczalnia elektrycznych samochodów, dysponująca flotą 500 pojazdów, nie wytrzymała trudów pandemii. Powszechny home office (czyli praca w domu) sprawił, że pracownicy korporacji, którzy byli głównymi użytkownikami samochodów na minuty, przestali jeździć, skutkiem czego przedsięwzięcie stało się na tyle nierentowne, że nie pozostało nic innego jak je zamknąć.
Trzeba przyznać, że tej zimy elektromobilność nie ma u nas dobrej prasy. Przyzwyczajeni do łagodnej aury, która w ostatnich latach dominowała, zapomnieliśmy już, że Polska mimo wszystko jest krajem północy, a rozwój winiarstwa jaki ostatnio u nas obserwujemy nie oznacza jeszcze, że mamy już nad Wisłą Toskanię. Dmuchnęło ze wschodu, temperatura spadła do normalnych zimowych wartości i okazało się, że deklarowane przez producentów zasięgi elektrycznych samochodów można między bajki włożyć. Czytając doniesienia o tym jak mróz szkodzi samochodom na baterie, należy się zastanowić, czy powszechna elektromobilność jest realna w krajach, w których zimą bywa zimno.
Wracając zaś do innogy go! – firma wydała korporacyjny komunikat, w którym pełno takich słów jak innowacyjność, elektromobilność, zeroemisyjność i właściwie wychodzi na to, że działalność wypożyczalni odniosła oszałamiający sukces. Godny uwagi wydaje się taki oto fragment: „Podczas całego okresu funkcjonowania użytkownicy przejechali elektrycznymi BMW i3 ponad 7 mln kilometrów, dzięki czemu ograniczono emisję dwutlenku węgla o prawie 1000 ton.” Wynika z tego, że samochody innogy go! ładowane były prądem z jakiejś specjalnej sieci podłączonej do zielonej elektrowni.
Oczywiście jest to bujda na resorach, o czym być może dział „piaru” nie wie, bo mu nikt nie powiedział. Wobec tego my czujemy się w obowiązku tę informację sprostować. Otóż prąd w Polsce, również ten sprzedawany przez firmę matkę, czyli innogy Polska, pochodzi w 90% z elektrowni węglowych. Biorąc pod uwagę sprawność elektrowni i straty na liniach przesyłowych łatwo obliczyć, że każdy kilometr przejechany w Polsce elektrycznym samochodem powoduje większą emisję dwutlenku węgla do atmosfery niż taki sam kilometr pokonany pojazdem z konwencjonalnym napędem. Jeden dwutlenek wydalany jest przez komin elektrowni, a drugi przez rurę wydechową samochodu, wszystko zaś i tak trafia do tej samej atmosfery.
Słowem, cała elektromobilność bez radykalnej przebudowy naszej energetyki nie ma ekologicznego sensu. Najpierw należy zadbać o miks energetyczny wykorzystujący w znacznie większym stopniu bezemisyjne źródła i dopiero wtedy inwestować w rozwój bezemisyjnej mobilności. U nas jednak, tradycyjnie – wszystko trzeba postawić na głowie.