Elektryczna przyszłość

07 sty 2016

ScreenshotW filmie Andrzeja Kondratiuka „Gwiezdny pył” Stary (niezapomniany Krzysztof Chamiec) zbudował na rzeczce, nad którą mieszkał w chatce ze swą Starą (znakomita Iga Cembrzyńska), małą elektrownię wodną. Prąd z rzeczki posłużył Starym do zasilania specjalnego, skonstruowanego przez Starego wzmacniacza fal mózgowych i nadajnika wysyłającego je w eter z przesłaniem dla świata.

Kto wie, może gdyby Kondratiuk kręcił swój film dzisiaj, Starzy użyliby swojej elektrowni do ładowania elektrycznego samochodu. W ten sposób osiągnęliby ekologiczną oraz metafizyczną doskonałość w motoryzacji. Prąd podarowany przez naturę napędzałby bowiem pojazd, który nie emitowałby ani grama czegokolwiek.

Wszystko to przyszło nam do głowy po tym, kiedy zobaczyliśmy w mroźny wieczór na moście Siekierkowskim BMW I3. Elektryczny samochód jechał żwawo, tak jak normalny spalinowy truciciel, nie budząc skojarzeń z golfowym wózkiem. Nie jesteśmy co prawda mistykami nawiedzanymi przez prorocze wizje, ale zdaje się, że ujrzeliśmy przyszłość motoryzacji – nie tak wcale odległą.

1 comments
  1. Nie emitowałby niczego, dopóki by akumulatory się nie zestarzały i musiał je wymienić lub, co gorsza, naprawić tradycyjną metodą wypłukiwania związków siarki z wbętrza baterii. A kiedyś by to nastąpiło, a ktoś by to uczynił. To mit, że elektryczne pojazdy niczego nie emitują. Bezpośrednio nie, ale pośrednio – dużo i szkodliwie. Nie zmienia to jednak faktu, że to elektryki stanowią przyszłość, jedynie dostarczanie energii przebiegać będzie inaczej, może mniej indywidualnie, bardziej zależnie od całej sieci – vide trolejbusy. Zwiększenie populacji niesie za sobą niekiedy daleko idące zmiany, by nie powiedzieć rewolucje.

Zostaw Komentarz