Elektryczne jaja

20 mar 2019

Motoryzacyjną Polskę zelektryzowała wiadomość przekazana przez naszą państwową fabrykę marzeń, czyli spółkę Electromobility Poland, która pochwaliła się, że pozyskała do współpracy niemieckiego partnera technologicznego – firmę EDAG Engineering, dysponującą doświadczeniem i know-how potrzebnym do stworzenia i wdrożenia do produkcji polskiego samochodu elektrycznego. Electromobility Poland zainwestuje do 2023 roku w to przedsięwzięcie 4,5 miliarda zł, a za tę całkiem ładną sumkę powstanie projekt samochodu i fabryka zdolna produkować rocznie 100, a nawet 200 tysięcy samochodów elektrycznych. W tym miejscu nasza na ogół zawodna pamięć od razu przywołała niezapomniany występ duetu Smoleń – Laskowik i wywiad z panią Pelagią: – A dla kogo ten wywiad? – Dla Dziennika Wieczornego. – To powiem bez kozery: pińćset!

Niektórzy pamiętają jeszcze, jak nasi luminarze-wizjonerzy zapowiadali dwa lata temu budowę promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. W Szczecinie położono uroczyście stępkę, przecięto wstęgę i wypito szampana. I na razie na tym koniec, bo ze stępką nie tylko nic się od tego czasu nie dzieje, ale już nawet przestało się o promie mówić.

Świat pełen jest niezrealizowanych projektów. Pamięta ktoś jeszcze o Faradayu? Nie o angielskim fizyku, rzecz jasna, ale marce elektrycznych samochodów, która miała się stać konkurentem Tesli (producenta, który swoją nazwę zawdzięcza innemu genialnemu uczonemu). Otóż Faraday zaprezentował swoje elektryczne cudo na targach samochodowych, a sukces rynkowy miało mu zagwarantować zaangażowanie wielkiego chińskiego inwestora. Z przedsięwzięcia została atrapa samochodu, kolosalne długi i marketingowa wydmuszka.

My oczywiście nie jesteśmy defetystami, więc nie mamy zamiaru wieszczyć, że z naszego polskiego samochodu na prąd zostanie to samo co z Faradaya. Ale zbliża się 1 kwietnia, a po nim Wielkanoc i jakoś tak jaja same przychodzą na myśl.

Zostaw Komentarz