Jaguar już nie ryczy

23 maj 2018

Telewizje całego świata relacjonowały ślub Henryka z Walii, zwanego mniej oficjalnie księciem Harrym. Komentowano wszystko – kto przyszedł, a kogo nie wpuścili, która suknia wyglądała obłędnie, a która wypadła blado, analizowano także szczerość uczuć łączących państwa młodych. I wszystko w zasadzie przebiegało bez większych kontrowersji do momentu, kiedy książę z księżną wsiedli po ceremonii do Jaguara E-Type. Wtedy się zaczęło…

Otóż trzeba wiedzieć, że dla Brytyjczyków Jaguar E-Type to nie jeden z wielu historycznych modeli z cudownych czasów „swingującego Londynu”. To absolutna legenda, motoryzacyjny Excalibur, cudo brytyjskiego przemysłu, najpiękniejszy samochód „ever” w plebiscycie „Daily Telegraph”, słowem – świętość narodowa.

No i wsiada nasz sympatyczny Henryk z Walii wraz z księżną Sussex do owej świętej arturiańskiej bryki, a tu zamiast basowego bulgotu potężnego silnika spod maski dobywa się… cisza. Zero! Bo to nie prawdziwy „Jag”, tylko konceptowy, elektryczny przebieraniec Jaguar E-Type Zero, w dodatku z kierownicą po lewej, tfu!, kontynentalnej stronie. „Left hand drive and electric? Is this a fucking joke Harold?” – napisał w komentarzu jakiś wstrząśnięty poddany brytyjskiej monarchii.

No cóż, czasy się zmieniły. W czasach, kiedy jaguary ryczały jak się należy, ślub brata następcy tronu z amerykańską aktorką (niespecjalnie zresztą znaną) byłby nie lada mezaliansem, godnym pamięci Edwarda i pani Simpson. Dziś jednak nikomu nie przychodzi do głowy to roztrząsać. Tak więc pogódźcie się, drodzy synowie Albionu i z tym, że E-Type księcia jest na baterię. A w dodatku skonstruowała go (Jaguara, nie księcia oczywiście) indyjska firma Tata, do której obecnie należy słynna brytyjska marka.

Zostaw Komentarz