Kapryśna klima
Jest dom o trzech piętrach, każde piętro ma osiem okien. Na dachu są dwa dymniki i dwa kominy. Na każdym piętrze mieszkają dwaj lokatorzy. A teraz powiedzcie, panowie, którego roku umarła babka stróża?
Zagadkę tę zadaną przez Szwejka wojskowej komisji lekarskiej, która zresztą uznała go za notorycznego idiotę, pamięta chyba każdy wielbiciel dobrego wojaka. Z podobnymi zagwozdkami spotykają się diagności współczesnych samochodów. Mają one bowiem coś z kobiety. Kto ma szczęście być żonaty ten wie, że może zaistnieć związek między takimi tematami, jak nasz niedawny, okazyjny, lecz niekonsultowany zakup nowych butów narciarskich, kolonie dziecka (za 8 miesięcy przecież) i niedawny rozwód koleżanki żony. Kobiecy umysł przypomina bowiem wielką sieć, w której wszystkie tematy są ze sobą połączone i mogą się komunikować w różnych konfiguracjach. Architektura ta, przypominająca nieco magistralę CAN jest więc znacznie bardziej wyrafinowana od prostego męskiego rozumku, który podobny jest raczej do piwnicy z oddzielnymi komórkami, w których tematy są osobno pozamykane.
Na tym skończmy te rozważania, albowiem stąpamy po śliskim gruncie. Wróćmy do samochodów. Otóż nie bądźmy zdziwieni, jeśli zetkniemy się na przykład z sytuacją, w której włączenie spryskiwacza spowoduje otwarcie szyby w tylnych drzwiach. Najwyraźniej coś się ze sobą nieoczekiwanie skomunikowało. Takie właśnie sprzężenie na pozór nie związanych ze sobą kwestii zaistniało w samochodzie pani Adrianny, właścicielki Opla Vectry 1.9 CDTI z 2008 roku.
Awaria w upale
Upalne lato prze kilku laty dało się we znaki nie tylko ludziom i okopowym, ale też było próbą dla samochodów, przede wszystkim zaś układów klimatyzacji. Przekonała się o tym właśnie pani Adrianna i to akurat wtedy, kiedy klimatyzacja potrzebna była najbardziej. Nie dość, że tego dnia temperatura w cieniu przekraczała 30 stopni, to jeszcze nagły brak chłodzenia nastąpił, kiedy właścicielka Opla wiozła z lotniska na Okęciu biznesowych delegatów. W pewnym momencie pod maską coś strzeliło, na panelu kontrolnym zapaliła się cała choinka, a z nawiewów przestało się sączyć cudownie rześkie, schłodzone powietrze. A że samochód poruszał się powoli w korku, nawet po otwarciu wszystkich szyb, w aucie zrobiło się gorąco jak w saunie. Pani Adrianna zaproponowała gościom wezwanie klimatyzowanej taksówki, jednak ci powiedzieli, że z przyjemnością pozostaną w jej sympatycznym towarzystwie, choćby i w obliczu awarii klimatyzacji. Samochód dojechał szczęśliwie do biura, a stamtąd już na lawecie (nie dał się ponownie uruchomić), odwieziony został do warsztatu.
Przyczynę awarii szybko ustalono, a była ona dość banalna. Rozwulkanizowało się koło pasowe na wale korbowym, pasek wieloklinowy spadł, klima przestała działać, podobnie jak ładowanie. Spadek napięcia spowodował zaś zapalanie się kolejnych kontrolek.
Źle ładuje
Koło pasowe zostało wymienione, wszystko wróciło do normy. Samochód wydano. Nie był to jednak koniec historii, bo dwa dni później pani Adrianna zadzwoniła do warsztatu, informując, że nie może uruchomić auta, gdyż rozrusznik nie chce kręcić. Na miejsce wysłana została lotna ekipa, która odpaliła samochód korzystając z boostera, a następnie sprowadziła Opla z powrotem do warsztatu.
Okazało się, że akumulator jest rozładowany, a przyczyną problemów z ładowaniem są wahania napięcia prądu, które falowało w zakresie kilku woltów. Odpowiedzialny był za to zepsuty regulator. Po jego wymianie wszystko zaczęło działać jak należy. Panią Adriannę zaproszono po odbiór samochodu.
Z Oplem rozstano się na krótko, bo już następnego dnia jego właścicielka zadzwoniła z doniesieniem, że klimatyzacja raz działa, a raz nie, od czego w tym przeklętym upale kota można dostać. Zamiast bowiem skupić się na prowadzeniu auta, pani Adrianna co chwilę sprawdza, czy z nawiewów ciągnie chłód, kiedy go zaś brak, otwiera szyby. Wysłuchano skarg klientki i zaproszono ją do warsztatu.
Kiedy użytkowniczka Opla stawiła się rankiem w serwisie, poinformowała, że dokonała pewnego odkrycia. Zauważyła mianowicie, że kiedy wyłącza światła mijania, niedziałająca dopiero co klima z miejsca zaczyna chłodzić.
Elektrozagadka rozwiązana
Jazda próbna potwierdziła spostrzeżenia użytkowniczki, a przy okazji dokonano kolejnych obserwacji. Otóż mechanik zwrócił uwagę, że klimatyzacja wyłącza się jak na komendę po otwarciu drzwi od strony kierowcy, a po ich zamknięciu ponownie się włącza.
Sprawę Opla powierzono młodemu, lecz doświadczonemu elektromechanikowi, który mierzył się już z niejedną dziwną awarią. Na dzień dobry fachowiec przeprowadził komputerowy test systemów i centralnej elektroniki, nie spodziewając się wszelako, że badanie to pozwoli uzyskać jakąś konkretną odpowiedź. Rzeczywiście, przeczucie go nie myliło – zero błędów. Nie pozostało zatem nic innego, niż zagłębić się w gąszcz schematów elektrycznych.
Po pięciu godzinach grzebania elektromechanik był dokładnie w tym samym miejscu. Nie poddał się jednak i postanowił przyjrzeć się uważniej wartościom rzeczywistym w centralnej elektronice. To pozwoliło złapać trop, który doprowadził go wreszcie do celu. Awarię udało się skutecznie usunąć.
Otóż samochód wyposażony był w system oszczędzania energii. Kiedy obciążenie alternatora wzrastało nadmiernie, układ wyłączał niektóre odbiorniki prądu, w pierwszej kolejności zaś klimatyzację. Działo się tak po włączeniu świateł, które traktowane były przez system priorytetowo.
Powodem kłopotów były ponadpalane luty i styki w module oświetlenia. Po przelutowaniu płyty modułu wszystko wróciło do normy.
Wojciech Słojewski, Wocar