Komu opłaci się zakup samochodu z kratką?

19 wrz 2024

Samochody z kratką są jednoznacznie kojarzone z dużymi flotami. Obecnie coraz rzadsze, jednak rynek używanych jest wciąż bogaty w takie pojazdy. Mają ogromną zaletę dla przedsiębiorców, ale czy jest sens kupowania takiego samochodu prywatnie? Mechanicy nie mają wątpliwości.

fot. unsplash.com

Samochody z kratką, żartobliwie nazywane przez przedsiębiorców “vatowozami”, dają firmom ogromne korzyści w postaci możliwości odliczania 100% VAT-u od wydatków na eksploatację. Mówiąc wprost, oznacza to, że przedsiębiorca kupujący przykładowo paliwo za 6,30 zł za litr – realnie na koniec okresu rozliczeniowego płaci za nie tylko 5,12 zł/litr, odzyskując część VAT-u. Nie wspominając już o podatku dochodowym. Kupując części eksploatacyjne, na przykład komplet opon za 1200 zł, realnie płaci za nie 975 zł. Pod warunkiem, że kupuje paliwo czy części eksploatacyjne do samochodu z wpisem VAT-1 w dowodzie rejestracyjnym.

VAT-1, czyli kratka musi być. Ale gdzie?

Aby móc odliczać 100% podatku VAT od wydatków na eksploatację samochodu, pojazd musi być zarejestrowany jako ciężarowy i spełniać tylko dwa warunki techniczne. Pierwszy to jeden rząd siedzeń. Drugi to trwałe oddzielenie przestrzeni ładunkowej od pasażerskiej.
W praktyce więc chodzi o samochody typu pickup z pojedynczą kabiną i siedzeniami w jednym rzędzie, pojazdy dostawcze ze ścianą grodziową lub tzw. auta z kratką (pod warunkiem, że kratka ta znajduje się tuż za siedzeniem kierowcy i pasażera z przodu). Jeśli te warunki są spełnione, diagnosta po badaniu technicznym kwalifikuje pojazd na VAT-1 i stosowny wpis uzyskuje się do dowodu rejestracyjnego.

– Warto podkreślić, że sama homologacja ciężarowa nie wystarczy, żeby samochód miał wpis VAT-1. Nie uzyskają takiego np. pickupy z podwójną czy nawet przedłużoną kabiną, w której za przednimi fotelami są niewielkie krzesełka. Nie mogą to być również auta typu kombi z kanapą z tyłu i kratką za nią, jak było to wiele lat temu przed zmianą przepisów, które dziś są w tej kwestii jednoznaczne – zaznacza Adam Lehnort, ekspert należącej do firmy Moto-Profil sieci ProfiAuto Serwis.

Na szczególną uwagę zasługują tzw. samochody z kratką, które są zwykłymi hatchbackami, rzadziej z nadwoziem kombi. Chodzi o te modele, w których nie ma tylnej kanapy, a tylna część auta została przystosowana do transportu ładunków. Jest oczywiście wiele wytycznych, by taką osobówkę przerobić na ciężarówkę, jednak zwykle nikt tego nie robi we własnym zakresie, lecz kupuje auta już z homologacją ciężarową.

– Ważnym detalem jest obecność samej kratki, która odróżnia ciężarowy od osobowego. Jeśli jest zdemontowana, to teoretycznie taki samochód jest niezgodny z homologacją i w razie kontroli policji można stracić dowód rejestracyjny. W przypadku sprawdzania przez służbę celno-skarbową, przedsiębiorca korzystający z takiego pojazdu, może także zostać ukarany mandatem, a przeciwko niemu może zostać wszczęte postępowanie o wyłudzanie VAT – przestrzega Krzysztof Ostas, Head of Fleet Management z zajmującej się serwisowaniem i zarządzaniem flotami samochodowymi firmy MOTO Flota.

Warto zwrócić uwagę na to przy zakupie pojazdu, ponieważ wiele aut na rynku ma nie tylko zdjętą kratkę, ale nawet zamontowaną kanapę. Da się to zrobić zgodnie z prawem, choć wymaga trochę zachodu. Są też firmy zajmujące się tego typu przeróbkami. Oczywiście kończy się to zmianą przeznaczenia pojazdu i już wtedy nie przysługuje pełne odliczenie VAT-u.
W niektórych przypadkach, w autach homologowanych jako ciężarowe, przegrody dzielące przestrzeń pasażerską od ładunkowej są dzielone i jej górna część zostaje zdemontowana. To również nie jest jednak legalne. Warto wiedzieć, że po zakupie takiego auta do firmy, każdorazowo przed wprowadzeniem go do majątku firmy, musi ono przejść dodatkowe badanie techniczne na VAT-1. Chodzi o potwierdzenie dla organów podatkowych, że konstrukcja pojazdu wyklucza użycie pojazdu do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą.

Samochód z kratką nie tylko do firmy?

Samochód dwumiejscowy z kratką wydaje się być propozycją wyłącznie dla przedsiębiorców (takie stanowisko ma m.in. „skarbówka”). Jeśli jednak przymkniemy oko na pewne niedogodności, to może być także dobrą propozycją dla osób prywatnie wykorzystujących auto, na przykład na dojazdy czy jazdę po mieście. Oczywiście już bez korzyści podatkowych, jakie mają przedsiębiorcy. Najczęściej takie samochody bazowały na modelach segmentu B, czyli typowych subkompaktach, które sprawdzają się zarówno w jeździe miejskiej, jak i na dłuższych trasach.

– Samochody z kratką mają pewne wady. Pomijając fakt, że nie mają siedzeń z tyłu, są też głośniejsze, bo brakuje im tapicerki, a sama kanapa wygłusza hałasy z podwozia. Teoretycznie samochód ciężarowy nie może parkować na chodniku, a w niektórych krajach zakup winiety będzie droższy niż dla takiego samego modelu, ale osobowego. Najczęściej są to auta białe lub w innych niemetalicznych kolorach i w wersjach podstawowych lub bliskich podstawowym. Choć akurat to może mieć pewne zalety – mówi Adam Lehnort z należącej do firmy Moto-Profil sieci ProfiAuto Serwis.

Ubogie wyposażenie to z eksploatacyjnego punktu widzenia znacznie mniej kłopotów. To czego nie ma, po prostu się nie psuje. Uboga jest także gama silników, bo wersje z kratką zazwyczaj były oferowane z jednym lub dwoma silnikami do wyboru, najczęściej w najprostszym wydaniu.

– Producenci oferujący samochody z kratką stawiali na te najbardziej sprawdzone, solidne konstrukcje. Najczęściej też najbardziej ekonomiczne, by przekonać firmy do zakupów nie tylko ceną auta, ale i potencjalnymi kosztami eksploatacyjnymi. Patrząc na samochód segmentu B tylko przez pryzmat kosztów utrzymania, to auta z kratką zazwyczaj są prawdziwym crème de la crème całej gamy silnikowej. To niemal zawsze te najsłabsze, ale i najbardziej trwałe warianty – dodaje Krzysztof Ostas, Head of Fleet Management z zajmującej się serwisowaniem i zarządzaniem flotami samochodowymi firmy MOTO Flota.

Dla takich pojazdów wydłużano sprzedaż silników diesla lub oferowano fabryczne instalacje gazowe. Jeszcze do niedawna Fiat sprzedawał model Fiorino z silnikiem 1.3 JTD, którego nie oferował w żadnym innym modelu. Wystarczy popatrzeć na inne Fiaty, na Citroeny, Peugeoty, Dacie, Renault czy Skody, które można było kupić w wariancie ciężarowym. Są to albo sprawdzone i wytrzymałe benzyniaki, nierzadko z LPG, albo nieduże, ale bardzo trwałe i dopracowane diesle.

– Nie ma wątpliwości co do tego, że samochody z kratką to proste i trwałe konstrukcje. Nie montowano w nich wzmocnionych wersji silników czy tych bardziej skomplikowanych. Często diesle nie mają nawet kół dwumasowych, a może się trafić i tak, że w starszych modelach z normą Euro 4 nie ma DPF, podczas gdy występuje on w wersji osobowej. A to wróży tylko jednemu – najniższym kosztom utrzymania. W połączeniu z niskim zużyciem paliwa, które wynika również z niższej masy takich samochodów, dostajemy auto, które trudno przebić kosztami utrzymania czymkolwiek innym – mówi Adam Lehnort z ProfiAuto Serwis. Specjalista ProfiAuto przy okazji wskazuje również na praktyczne zastosowanie takich samochodów. – Zazwyczaj małymi samochodami jeździmy sami, najwyżej w dwie osoby, więc brak kanapy w większości przypadków nie przeszkadza. Ale już robiąc duże zakupy czy transportując coś brudnego, czy o takiej strukturze, która mogłaby zniszczyć tapicerkę, auto z kratką sprawdza się doskonale. Są to świetne samochody do transportowania zwierząt, na przykład dużych psów, które nie tylko mają więcej przestrzeni, ale są bezpieczniejsze – podpowiada Lehnort.

Z kratką znaczy firmowe – czy to nie ryzyko?

Faktem jest, że po wyjechaniu z salonu, praktycznie każde auto z kratką służyło w firmie, często we flocie. Tam intensywnie eksploatowane zostało sprzedane do innej firmy. Niewykluczone więc, a nawet bardzo prawdopodobne jest to, że w okresie docierania i przez pierwsze 100 czy 200 tys. km samochód dostał porządny „wycisk”. Zdaniem ekspertów to jednak nie powinno zniechęcać do zakupu takiego samochodu.

– Owszem, auta z wpisem VAT-1 zazwyczaj jeździły od nowości w firmach, ale nie zawsze we flotach. Paradoksalnie, choć technicznie zostały do tego dostosowane, to zazwyczaj nie transportowały ciężkich ładunków. Takie pojazdy woziły najczęściej kierowcę, ewentualnie jakieś narzędzia czy foldery reklamowe. Nie są to pojazdy przeładowane. Druga sprawa to cena zakupu – zawsze była niższa w salonie od przeciętnej wersji osobowej, więc i teraz są niższe. Obecnie takie samochody trudno sprzedać, bo kupują je jedynie firmy, które szukają korzyści podatkowych, a to nie jest duży rynek – mówi Krzysztof Ostas, Head of Fleet Management z zajmującej się serwisowaniem i zarządzaniem flotami samochodowymi firmy MOTO Flota.

Przegląd rynku aut używanych, zarówno tych kilku, jak i tych kilkunastoletnich, jasno daje do zrozumienia, że z jednej strony auta z kratką są niszą, a z drugiej niełatwo znaleźć na takie kupca. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie każdy chce takie auto kupić, zwłaszcza osoba prywatna. Po drugie, przynajmniej hipotetycznie są to samochody poflotowe, więc uznawane za wyeksploatowane.

– Przez to, że są to samochody proste, to nawet jeśli wymagają pewnych napraw, są one zazwyczaj dużo tańsze niż w przypadku ich osobowych odpowiednikach z silnikami o większej mocy. Najczęściej mają też nielakierowane zderzaki, biały lakier, nieduże koła, a bark wielu elementów wyposażenia powoduje, że usterki elektryki zdarzają się rzadziej. Przykładowo światła niemal zawsze są halogenowe i choć świecą gorzej niż droższe lampy LED, to wymiana żarówki kosztuje przysłowiowe grosze, a nie tysiące, jak w przypadku reflektorów diodowych – dodaje Adam Lehnort z ProfiAuto Serwis.

Ekspert wskazuje również na to, że do samochodów z kratką bez problemu kupimy części, a jeśli nawet niektóre się różnią, na przykład sprężyny zawieszenia, układ hamulcowy czy silnik, to bez trudu mechanik dopasuje zamiennik. Naprawy takich samochodów to akurat zdaniem mechaników najmniejsze zmartwienie. Jak zresztą eksploatacja każdego samochodu, który jest regularnie serwisowany w warsztacie o odpowiedniej renomie.

Zostaw Komentarz