Mamy mieć miedź – o polskim udziale w nowych łańcuchach dostaw

18 sty 2023

Bogatemu diabeł dzieci kołysze. W związku z zieloną rewolucją i rozwojem elektromobilności na świecie gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na tzw. metale ziem rzadkich. Dotąd europejski przemysł sprowadzał te surowce niemal w całości z Chin, które są światowym monopolistą w tej dziedzinie. Sytuacja może się jednak zmienić, a to dlatego, że ogromne złoża tych pożądanych pierwiastków odkryto w Europie. Konkretnie w szwedzkiej Kirunie na Dalekiej Północy, znanej z olbrzymich złóż rud żelaza, na których ten majętny kraj od pokoleń robi kokosy. Szwedzki państwowy koncern górniczy LKAB poinformował o odkryciu złoża Per Geijer, które określone zostało jako miejsce największych w Europie zasobów metali ziem rzadkich. Według obecnych szacunków pod ziemią znajduje się tam milion ton tlenków tych metali. Słowem, opływająca w dostatki Szwecja wykopała w swoim ogródku garnek ze złotymi monetami.

Niech tam Szwedom gwiazdka pomyślności świeci. Odkrycie uradowało całą Unię Europejską, która marzy o tym, żeby nie musiała wisieć na niezbyt solidnych łańcuchach dostaw z Chin. Bywało już bowiem, że towarzysze z Pekinu ograniczali ni z tego, ni z owego podaż, natychmiast windując poziom cen w kosmos, od czego dyrektorzy finansowi europejskich przedsiębiorstw doznawali kołatania serca, skoków ciśnienia i uogólnionego lęku. Własne, unijne źródło zaopatrzenia w rzadkie pierwiastki byłoby więc spełnieniem marzeń o europejskich niezależności. Szwedzi studzą jednak ten entuzjazm, przypominając, że w ich kraju proces uzyskiwania wszystkich pozwoleń niezbędnych do rozpoczęcia wydobycia jest żmudny i długi – może potrwać nawet i 10 lat.

Oby z tego coś wyszło i to jak najszybciej, bo jeśli Europa rzeczywiście ma zamiar przejść w 2035 roku na produkcję wyłącznie samochodów bezemisyjnych i nie pisać podań do politbiura w Pekinie, wydobycie w Kirunie należałoby rozpocząć już teraz.

Europejskie doświadczenia z pozyskiwaniem kluczowych minerałów skłaniają raczej do powściągliwości. Parę lat temu gruchnęła wieść, że w czeskich Rudawach odkryto olbrzymie złoża litu. Czechy miały stać się prawdziwym Eldorado i zaopatrywać europejskie fabryki w ten metal, który jest niezbędny do produkcji baterii trakcyjnych. No i na razie nic o tym nie słychać.

U nas dla odmiany słychać ostatnio (sprzeczne) doniesienia na temat złóż miedzi w okolicach Nowej Soli. Kanadyjska spółka, ponoć zainteresowana wydobyciem, twierdzi, że są one olbrzymie i może na nich wyrosnąć drugi KGHM. Krytycy twierdzą z kolei, że złoża są znane od lat 50. i wiadomo na ich temat tyle, że są położone zbyt głęboko, by ich eksploatacja była opłacalna.

Jak z tą miedzią w Lubuskiem jest nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że do wyprodukowania samochodu elektrycznego wykorzystuje się jej 4 razy więcej niż do samochodu z napędem konwencjonalnym. Popyt na ten metal będzie więc rósł i to gwałtownie. Dobrze by było, żebyśmy się wpięli jako poważne ogniwo w europejski łańcuch dostaw. Z Izerą mizeria, więc dobrze chociaż mieć miedź.

Zostaw Komentarz