Nasza rządowa bestia krajowa
Przy okazji wizyty prezydenta Bidena w mediach pojawił się wątek motoryzacyjny. Mowa o słynnej limuzynie, którą wożona jest amerykańska głowa państwa, noszącej przydomek „Bestia”. Ten pojazd to tak naprawdę kołowy transporter opancerzony przebrany za Cadillaca, a zbudowany na ramie ciężarówki Chevrolet Kodiak/GMC Topkick, która z kolei udaje monstrualnego pick-upa. Prezydenckie „bestie” przykuwają uwagę i rozpalają wyobraźnię miłośników motoryzacji m.in. z tego powodu, że szczegóły dotyczące ich wyposażenia okryte są tajemnicą, i to do tego stopnia, że egzemplarze wycofane z użytku są komisyjnie niszczone.
Warto wspomnieć, że pierwszym amerykańskim prezydentem, który został przewieziony samochodem był William McKinley. Przejażdżka odbyła się w 1901 roku, a pierwszym prezydenckim samochodem był Stanley – pojazd z silnikiem parowym. Następca McKinleya Theodore Roosevelt czuł do motoryzacji niechęć i wolał jeździć powozem, za którym parowym Stanleyem podążali agenci Secret Service. Pierwszym prezydentem, który w pełni postawił na samochód był zaś William Taft, który kazał kupić cztery pojazdy, a stajnię w Białym Domu zamienić na garaż. Prezydencka flota składała się z dwóch samochodów Pierce-Arrow z silnikami benzynowymi, elektrycznego Bakera oraz auta na parę marki White Motor Company. Prezydent Taft szczególnie upodobał sobie ten ostatni, bowiem można było z niego upuścić parę i postawić zasłonę pozwalającą umknąć przed natrętnymi dziennikarzami.
Pierwszym prezydentem, który pojechał na swoją inaugurację samochodem był Warren G. Harding. Był to również pierwszy szef państwa, który miał kwalifikacje szofera. Osobiście prowadzić auto lubił również Franklin Delano Roosevelt, na którego polecenie Biały Dom zakupił Forda V8 Phaetona, specjalnie przerobionego na potrzeby niepełnosprawnego kierowcy. Roosevelt zasiadał za jego kierownicą, kiedy tylko mógł, łamiąc zresztą zasadę Secret Service, która zabraniała urzędującemu prezydentowi prowadzić. Franklin D. Roosevelt był też pierwszym prezydentem, za czasów którego zbudowano specjalną prezydencką limuzynę od podstaw, wedle wskazówek Secret Service. Podjęła się tego firma Ford, a prezydencka limuzyna nosiła nazwę Lincoln Sunshine Special. Po ataku Japonii na Pearl Harbor pojazd został specjalnie opancerzony, a także otrzymał opony z wkładkami umożliwiającymi jazdę po ich przebiciu.
Limuzynami dostarczanymi przez Forda pod marką Lincoln jeździli również prezydenci Harry Truman, Dwight Eisenhower i John Fitzgerald Kennedy, przy czym były to przerobione samochody seryjne. JFK lubił korzystać z samochodu z odkrytym dachem, by zebrany tłum mógł go lepiej widzieć. Po zamachu w 1963 roku i tragicznej śmierci prezydenta, prezydenckie samochody otrzymały opancerzenie i osłonę ze szkła pancernego.
Lincolnami jeździli następnie prezydenci Lyndon Johnson, Richard Nixon, Gerald Ford, Jimmy Carter i Ronald Reagan. Za kadencji tego ostatniego dostawcą prezydenckich limuzyn został jednak konkurent Forda zza miedzy – koncern General Motors. W 1983 roku prezydent przesiadł się z Lincolna do Cadillaca. W rolę prezydenckiej limuzyny przez niemal dwie dekady wcielały się kolejne wersje specjalnie zmodyfikowanego Cadillaca Fleetwooda. Modyfikacje polegały na coraz solidniejszym opancerzaniu, co sprawiło, że samochody stały się zbyt ciężkie, by podołać im mogły seryjne układy. Tak więc podjęto decyzję o zbudowaniu kolejnego prezydenckiego pojazdu od podstaw. W 2001 roku powstała pierwsza „Bestia”, a jej pasażerem został George W. Bush. Prezydent Joe Biden podróżował po Warszawie jej kolejnym wcieleniem.
Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że w większości krajów praktykowany jest zwyczaj, że reprezentacyjne rządowe samochody dostarczają firmy „narodowe”. Przez chwilę ten obyczaj obowiązywał i u nas, kiedy to niezapomniany premier Waldemar Pawlak uroczyście przesiadł się do Poloneza. Złośliwi twierdzili, że podróże szefa rządu samochodem produkowanym w FSO były inscenizowane, niemniej przeszły do polityczno-motoryzacyjnej historii. Mamy nadzieję, że po rychłym uruchomieniu produkcji Izery i obecny rząd wybierze krajowy pojazd, otwierając w ten sposób oczy niedowiarkom.