Nerwy do szwedzkiej konserwy

17 cze 2020

Komisja Europejska przygotowuje raport na temat bezpieczeństwa na drogach krajów Unii. Raport nie jest jeszcze gotowy, ale niektóre dane już zostały opublikowane. Podajemy najważniejszą z nich – w rankingu najniebezpieczniejszych dróg ojczyzna nasza awansowała z czwartego miejsca o jedno oczko, wdrapując się w tym roku na pudło. Więcej zagrożeń na użytkowników ruchu czyha tylko w Rumunii i Bułgarii, które uplasowały się odpowiednio na pierwszej i drugiej pozycji.

Od kiedy pamiętamy, kraj nasz trapiony jest plagą drogowych wypadków. Kiedyś, jeszcze przed polskim akcesem do Unii, winiło się za ten stan rzeczy dziadowskie drogi. Te od tego czasu bardzo się poprawiły, co jednak nie wywindowało poziomu bezpieczeństwa.

Oczywiście można również wskazać na nie najlepszy stan techniczny użytkowanych w Polsce samochodów (co niektórzy z upodobaniem czynią), ale z naszych obserwacji nie wynika wcale, żeby w wypadkach brały udział głównie samochodowe truchła. Wprost przeciwnie, zazwyczaj strażacy tną nożycami to, co zostało z aut stosunkowo nowych.

Wszystko zatem wskazuje, że źle jest z nami, kierowcami.

Jeżdżąc po Polsce można odnieść wrażenie, że znaczna część użytkowników ma deficyt wyobraźni, a przy tym wszyscy się spieszą, co najmniej jakby wieźli rodzącą, nawet jeśli właśnie wybierają się na działkę. Wyprzedzanie pod górę, na zakręcie, na trzeciego (czasem czwartego) to polski narodowy sport motorowy, który uprawiają zarówno właściciele drogich samochodów prosto z salonu, ale również kierowcy 20-letnich strucli. Pod tym względem panuje na naszych drogach egalitaryzm godny Skandynawii.

Skoro o Skandynawii mowa, to należy wspomnieć, że najbezpieczniej na unijnych drogach jest w Szwecji, a jeszcze lepsze statystyki ma sąsiednia Norwegia, która do UE nie należy. Tak się złożyło, że piszący te słowa obserwowali ruch drogowy w tych krajach z pozycji rowerowego siodełka i to nie tylko na sennych wiejskich dróżkach, ale również mocno obciążonych drogach łączących duże ośrodki miejskie, dzięki czemu dysponują bogatym materiałem porównawczym.

Otóż zestawiając ze sobą realia polskie i skandynawskie, można wysnuć taki oto główny wniosek: Szwedzi i Norwegowie najwyraźniej wcześniej wychodzą z domu, a dzięki temu się nie spieszą i mogą sobie pozwolić na spokojną jazdę i bezpieczne wyprzedzanie, nawet jeśli przyjdzie im utkwić za rowerzystą na pół minuty. A wszystko to bez trąbienia, wygrażania, wiązanek i tym podobnego repertuaru, którego nie szczędzą sobie uczestnicy dróg w Polsce.

Najciekawsze jest to, że skandynawski spokój i brak pośpiechu udziela się również kierowcom samochodów z dumnym skrótem „PL” na tablicach rejestracyjnych. Krajobrazy Szwecji i Norwegii, a także tamtejsza policja, potrafią ukoić nawet nerwusów znad Wisły.

1 comments
  1. Należałoby się zastanowić dlaczego nieustannie od 30 lat się śpieszymy… Może presja zewnętrzna budzi w nas demony? I nasze superego już nie ma siły hamować.

Zostaw Komentarz