Odejście imperatora, czyli nowy kurs Toyoty

01 lut 2023

Japoński przemysł motoryzacyjny wstrzymał oddech, a tamtejsi eksperci obwieścili koniec epoki. Oto bowiem odejście ze stanowiska prezesa koncernu ogłosił Akio Toyoda, trzeci z dynastii wielkich japońskich przemysłowców, syn Kiichirō i wnuk Sakichiego Toyody, którzy zbudowali światową potęgę japońskiej marki. W kraju o tak patriarchalnej kulturze, gdzie w biznesie wciąż obowiązują normy rodem z kodeksu samurajów, odejście Akio Toyody odbierane jest niczym abdykacja cesarza.

Akio Toyoda znany jest z upodobania do sportowych samochodów, a za młodu nawet sam się ścigał. Wprowadzenie fikuśnych modeli do gamy marki uchodzącej przez lata za motoryzacyjnego nudziarza jest ponoć jego osobistą zasługą. Odchodzący prezes ma też wstrzemięźliwy stosunek do elektromobilności, a ściślej rzecz biorąc, do jej pospiesznego i przymusowego wprowadzania bez liczenia się z realiami przemysłowymi i energetycznymi. Dwa lata temu szerokim echem odbiła się jego wypowiedź, której udzielił podczas kongresu japońskich przemysłowców. Stwierdził otóż, że tamtejsi politycy planujący rychłe przestawienie motoryzacji na tory elektromobilności są oderwani od rzeczywistości.

Zdaniem Toyody forsowanie produkcji samochodów w pełni bateryjnych oznaczać będzie cios dla całego sektora motoryzacyjnego w Japonii i znacznie ograniczy liczbę miejsc pracy. Akio Toyoda przedstawił również szacunki, z których wynikało, jeśli wszystkie samochody jeżdżące po japońskich drogach miałyby napęd elektryczny, w kraju zabrakłoby prądu. Największy ciężar gatunkowy miał argument ekologiczny. Prezes stwierdził bowiem, że wprowadzenie elektromobilności w Japonii oznaczać będzie wzrost emisji dwutlenku węgla, a nie jego ograniczenie. Wynika to ze struktury tzw. miksu energetycznego w tym kraju, w którym prąd w 80% pochodzi z elektrowni opalanych węglem i gazem. Toyoda stwierdził, że elektryczne samochody mają sens wyłącznie wtedy, kiedy ładowane są prądem pochodzącym ze źródeł odnawialnych. – Im więcej samochodów elektrycznych, tym więcej dwutlenku węgla. Czy politycy naprawdę wiedzą, o czym mówią, kiedy postulują wyeliminowanie samochodów zasilanych benzyną? – grzmiał na forum.

No więc japońskie wiewiórki rozpowiadają, że rezygnacja prezesa, który wszelako pozostanie w firmie, tyle że skryje się w cieniu rady dyrektorów, została niejako wymuszona przez okoliczności, a konkretnie przez politykę japońskiego rządu, który wywiera presję na japońskim przemyśle samochodowym, by jak najszybciej przestawił się na produkcję samochodów elektrycznych.

Czy ma to wpływ na nas? A pewnie. Japoński koncern produkuje w Polsce układy napędowe i zatrudnia 3 tysiące pracowników, a w otoczeniu zakładów pracuje pewnie kolejnych kilkanaście tysięcy ludzi. Oby zatem japońscy menedżerowie wymyślili, jak w pełni zagospodarować te moce produkcyjne, by nie trzeba było fabryk zamykać, a pracownikom powiedzieć serdecznie: sayonara!

 

Zostaw Komentarz