Olejowe błędy kierowców
Wiele usterek uznawanych za typowe dla danego samochodu wynika z zaniedbań dotyczących wymiany olejów. Mechanicy ogólnopolskiej sieci ProfiAuto Serwis wskazują, gdzie leży prawdziwa przyczyna wielu awarii i że konieczność wymiany oleju nie dotyczy tylko silnika.
Wielu użytkowników samochodów oczekuje, że ich pojazdy będą niemal bezobsługowe i zaniedbuje okresową obsługę auta. Przyczyniają się do tego producenci pojazdów, kusząc klientów długimi okresami pomiędzy przeglądami.
– Mało kto zdaje sobie sprawę, co oznacza wpis w instrukcji obsługi „wymiana oleju co 30 tys. km lub raz w roku” – mówi Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto Serwis. – Oznacza to, że częstotliwość wymiany oleju jest uzależniona od sposobu eksploatacji. Każdy producent, tak jak to zawsze jest ujmowane w opisie gwarancji, powinien do tego dodać adnotację „w zależności od tego, co nastąpi wcześniej”. Chodzi o to, że jeśli jeździmy na długich trasach i korzystamy z wysokiej jakości oleju Long Life, to w takich sytuacjach producent dopuszcza jego wymianę co 30 tys. km. Jednak użytkując auto głównie w mieście, nie zrobimy takiego przebiegu w jeden rok. Więc w tym przypadku należy wymieniać olej raz w roku, nie zważając na przebieg, nawet jeśli przejechaliśmy tylko kilka tysięcy kilometrów – wyjaśnia Adam Lehnort.
Głównym czynnikiem determinującym potrzebę wymiany oleju jest więc nie przebieg czy czas, lecz sposób eksploatacji. Dlatego w niektórych pojazdach komputer, analizując styl jazdy, sam wskazuje, kiedy należy odwiedzić serwis. Kiedy jeździmy na krótkich odcinkach i bez przerwy włączamy i wyłączamy silnik, to olej częściej spływa z kanałów silnika i ponownie musi się do nich dostać. Dodatkowo w nowoczesnych jednostkach z wtryskiem bezpośrednim często do oleju dostaje się paliwo, które na krótkich dystansach nie może tak sprawnie odparować, ponieważ olej się nie rozgrzewa. Jeśli natomiast samochód pokonuje jednorazowo długie dystanse, to degradacja następuje wolniej i można wymieniać go rzadziej.
Brak świadomości na ten temat doprowadził do wielu tzw. typowych usterek niektórych nowoczesnych silników, których rzeczywistym źródłem są niemal wyłącznie zaniedbania olejowe.
– Do warsztatów często przyjeżdżają samochody, w których poziom oleju jest minimalny lub poniżej dopuszczalnej normy. Użytkownicy chcą jeździć, a sprawdzanie oleju kojarzy im się z zamierzchłymi czasami. Potem dziwią się, że dochodzi do usterek, które nie powinny się wydarzyć – mówi Adam Lehnort.
Problemy z francuskimi silnikami THP, awarie układu MultiAir we włoskich benzyniakach czy rozciągające się łańcuchy rozrządu w wielu konstrukcjach różnych producentów to czasem efekt wady fabrycznej, ale nierzadko także konsekwencja jazdy ze zbyt niskim poziomem oleju lub starym olejem. Wiele mechanizmów sterujących pracą silnika (m.in. układ zmiennych faz rozrządu) potrzebuje nie tylko odpowiedniego ciśnienia, ale i jakości oleju.
Olej nie tylko w silniku
Kolejnym problemem jest smarowanie przekładni. Według większości mechaników nie jest to nawet wynik zaniedbania producentów aut w budowaniu świadomości użytkowników, lecz wręcz wprowadzanie ich w błąd. Obecnie większość producentów nie zaleca wymiany oleju w skrzyni biegów, a już od późnych lat 90. niektórzy deklarowali, że olej w przekładni jest dożywotni. Od biedy można się z tym zgodzić, jeśli zakładamy, że auto idzie na złom po przejechaniu 200 tys. km, w rzeczywistości jednak po takim przebiegu przechodzi ono dopiero w ręce następnego użytkownika.
– Usterkom skrzyń biegów nie poświęcano nigdy w mediach tyle uwagi, co awariom silników. Powód jest prosty. Otóż przekładnie zazwyczaj wytrzymują bezawaryjnie dłużej, a kiedy samochód trafia już na rynek wtórny, producenci „umywają ręce”, ponieważ takie auto nie trafia do ASO – tłumaczy Adam Lehnort z ProfiAuto Serwis. – Jedną z największych wpadek we współczesnej motoryzacji jest historia przekładni M32 stosowanej w różnych modelach Opla, Fiata i Alfy Romeo. Żadna z tych marek nigdy nie poinformowała oficjalnie klientów, że istnieje problem z jej trwałością i należy często wymieniać olej przekładniowy. Tymczasem brak wymian gwałtownie przyspiesza proces niszczenia – wskazuje ekspert.
Z powodu niewłaściwych zaleceń serwisowych, wiele automatycznych przekładni uznaje się za mało trwałe czy wadliwe, choć tak naprawdę pokonują 200-300 tys. km na jednym tylko oleju pracującym w nich przez kilkanaście lat.
W napędzie 4 x 4
Należy pamiętać, że przekładniami są również dyferencjały oraz skrzynie rozdzielcze, stosowane w samochodach z napędem na cztery koła. Świadomość użytkowników terenówek jest co prawda dość wysoka, ale już użytkownicy aut osobowych z napędem 4×4 często nie biorą pod uwagę, że mają do czynienia z bardziej skomplikowaną konstrukcją.
– Na rynku jest wiele samochodów osobowych z napędem na cztery koła, w których należy wymieniać olej również w układzie przeniesienia napędu. Najprostsze konstrukcje z napędem dołączanym są nie mniej wymagające od układów w terenówkach. Zwykle przy skrzyni biegów znajduje się przekładnia kątowa (skrzynka rozdzielcza), która pracuje na oddzielnym, choć nie zawsze innym oleju niż skrzynia biegów, do której jest przykręcona. Dodatkowo przy tylnym moście znajduje się dyferencjał, również z olejem, a przed nim jeszcze sprzęgło wielopłytkowe, które może pracować na sucho, ale też może mieć wewnątrz olej (np. Haldex wcześniejszych generacji) – informuje Adam Lehnort z ProfiAuto Serwis.
Wymiana oleju to wbrew pozorom kwestia dość indywidualna, ale najlepiej ustalić z warsztatem, że raz w roku wymieniany jest olej w silniku i raz na określoną liczbę tych wymian następuje wymiana oleju w pozostałych mechanizmach.