Pan komendant jeden wie

21 lut 2018

Najwyższa Izba Kontroli powinna się nazywać Najwyższą Izbą Trwogi i Wyrzutów Sumienia, jej raporty są bowiem utrzymane w tak alarmistycznym tonie, że po publikacji niemal każdego z nich należałoby bić we wszystkie dzwony.

Tym razem NIK przyjrzał się czym i jak jeździ polska Policja. Okazuje się, że co siódmy radiowóz powinien być wycofany ze służby z powodu zbyt dużego przebiegu i zaawansowanego wieku. Do tego ponad połowa funkcjonariuszy w komendach wojewódzkich i jedna trzecia w komendach powiatowych nie ma zezwoleń na wykorzystanie pojazdów służbowych jako uprzywilejowanych. Nie może zatem jeździć z włączoną „dyskoteką”.

„Czy to dobrze, czy to źle – pan komendant jeden wie. On swój rewir dobrze zna i na wszystko oko ma” – że zacytujemy stareńką piosenkę nestora polskiego kabaretu. No cóż, szczerze mówiąc, nie pamiętamy czasów, by policja, a jeszcze wcześniej milicja, była doinwestowana i jeździła wyłącznie nowymi radiowozami, za kierownicami których siedzieliby gliniarze umiejący się ścigać jak Frank Bullit. Mamy wrażenie, że i tak jest lepiej niż kiedyś, tyle że dawniej albo raporty NIK nie odbijały się tak szerokim echem, albo w myśl powiedzonka: masz grypę, stłucz termometr, nikt nie sprawdzał, czym policja ściga złoczyńców.

Kto oglądał serial „07 zgłoś się” ten pamięta pewnie, że w którymś odcinku, z braku laku, do akcji posłany zostaje dwudziestoparoletni Mercedes „skrzydlak”, bardziej pasujący do roli karawanu niż radiowozu. Z kolei filmowy główny bohater, porucznik Borewicz, w ogóle nie szanował powierzonych mu pojazdów służbowych i z piskiem opon gnał nawet w celu przesłuchania staruszka na wózku inwalidzkim, który (staruszek, nie wózek) uciec przed milicyjnym asem pionu śledczego mógł jedynie w zaświaty. Szkoda, że NIK nie czepiał się wtedy organów ścigania. Byłoby co poczytać w raporcie.

Zostaw Komentarz