Polski czworołapiec, który wyprzedził amerykańskiego rysia
Polska myśl techniczna, choć skromna, ma w dorobku wiele ciekawych, lecz niewykorzystanych konstrukcji. Niektóre obrosły legendą, a inne są już całkiem zapomniane. Warto od czasu do czasu zdmuchnąć z nich kurz i przypomnieć, co też czynimy.
Dziś przedstawiamy ciągnik z napędem na wszystkie koła EH 4×4, który wyprzedził swoją epokę, ale nie wyszedł poza fazę prototypu. Autorem projektu był prof. Edward Habich, przedwojenny specjalista od pojazdów gąsienicowych, a po wojnie kierownik Katedry Ciągników na Wydziale Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej.
EH 4×4 był wynalazkiem, którego matką była potrzeba. Otóż polskie rolnictwo potrzebowało maszyny zdolnej do orki na ciężkich glebach, gdzie zwykłe ciągniki z napędem na jedną oś zrywały przyczepność i przez to nie miały odpowiedniej siły uciągu. Używano na tych terenach ciągników gąsienicowych, między innymi amerykańskich, które trafiły do nas w ramach pomocy UNRRA. Maszyny te były jednak kłopotliwe i kosztowne w eksploatacji.
W Polsce nie było wówczas ciągnika, którego konstrukcja nadawałaby się do zastosowania napędu na cztery koła, dlatego Habich postanowił opracować nowy ciągnik z pełnym napędem i skrętem typu czołgowego, polegającym na nadawaniu różnej prędkości kołom po obu stronach.
Powstały dwa prototypy z dwoma różnymi układami skrętnymi. Pierwszy wyposażony był w układ sterowania taki sam jak w pojeździe gąsienicowym. Kierowanie polegało na przyhamowaniu kół po tej stronie ciągnika, w którą miał skręcić. Podczas prób orki okazało się jednak, że rozwiązanie to ma poważną wadę, bowiem ciągnik miał tendencję do samoczynnego skręcania z powodu mimośrodowego obciążenia, jakie wywierał pług. W zwykłych ciągnikach zjawisko to jest równoważone skrętem przednich kół. Tymczasem w pierwszej wersji EH 4×4 trzeba było co chwilę przyhamowywać koła z jednej strony, by zachować mniej więcej prosty tor jazdy. Było to niewygodne, nieekonomiczne i nadmiernie obciążało układ różnicowy.
Wtedy Edward Habich wpadł na znakomity pomysł wyposażenia ciągnika w dodatkowy układ kierowniczy, który pozwalał na jednoczesne niewielkie skręcenie kół obu osi, co pozwalało na skręty o większym promieniu, dzięki czemu utrzymanie toru jazdy z doczepionym pługiem przestało być problemem. Przy obracaniu kołem kierownicy najpierw następowało skręcanie kół, a po przekroczeniu określonego kąta obrotu zaczynało się ich przyhamowywanie. Ciągnik EH 4×4 znakomicie przeszedł próby eksploatacyjne i dowiódł swojej przydatności.
W 1962 roku na Politechnice Warszawskiej w Gmachu Głównym została zorganizowana wystawa pt. „Politechnika Warszawska w Służbie Gospodarki Narodowej”. Przedstawiono między innymi prototyp ciągnika EH 4×4. Projekt Edwarda Habicha wyprzedzał ówczesne rozwiązania. Dopiero wiele lat później pojawił się ciągnik budowlany „Bobcat” (ang. ryś) amerykańskiej firmy Clark, w którym wykorzystano rozwiązania, które u nas zostały zastosowane dekadę wcześniej. Ostatecznie EH 4×4 nie trafił do produkcji, a prototypy przepadły bez wieści – najprawdopodobniej zostały zezłomowane.
Dlaczego „Bobcat” nie powstał w Polsce? Ano dlatego, że decyzje o tym, co się będzie produkowało, podejmowali planiści z ministerialnej centrali. Oni zaś nie myśleli o tym w kategoriach: rynek, produkt, biznes. W realiach gospodarki centralnie planowanej ważne były: plan, moce produkcyjne i oczywiście trudności na odcinku.