Sen o wielkim skoku

05 paź 2016

Przeglądając archiwalne numery tygodnika „Motor” z lat 50. natrafiliśmy na korespondencję z Pekinu, w której autor z dumą donosił, że na ulicach chińskiej stolicy, regularnie spotyka się nasze polskie Warszawy wyprodukowane w Fabryce Samochodów Osobowych.

Były to czasy, kiedy ChRL nie eksportowała jeszcze nawet ryżu, a towarzysz Mao dopiero opracowywał założenia „Wielkiego skoku”, który przewidywał przyspieszoną industrializację. Koncepcje Mao okazały się mrzonką i skończyły katastrofą gospodarczą. Z przetapianych lemieszy zamiast stali wyszedł żużel. Przyspieszony rozwój Chin rozpoczął się dopiero 20 lat później, kiedy władzę objął Deng Xiaoping, który zamiast utopii wielkiego skoku, wolał cierpliwe budowanie w duchu Konfucjusza.

U nas też planowano różne „wielkie skoki”, ale kończyło się na zapowiedziach, na kanwie których rodziły się różne kawały jak ten o przemówieniu tow. „Wiesława”: Gdybyśmy mieli cienką blachę, tobyśmy zarzucili Europę konserwami. Ale nie mamy mięsa.

Dziś planujemy „wielki skok” w motoryzację elektryczną. Za 10 lat ma być w Polsce milion samochodów elektrycznych, z czego trzecia część produkcji krajowej.

Ech, gdybyśmy tak jak Chińczycy mieli własne marki samochodów elektrycznych. Ale nie mamy prądu.

 

Zostaw Komentarz