Strzeżcie się diagności

02 wrz 2015

Urzędnicza armia co dzień wytęża głowy, zastanawiając się, co zrobić, by było jeszcze lepiej. Co jakiś czas poznajemy owoce owych rozmyślań. I tak na przykład, w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju (swoją drogą resort ten chyba po każdych wyborach zmienia nazwę) uradzono, co zrobić, żeby stacje kontroli pojazdów kontrolowały pojazdy.

Projekt zmian przewiduje m.in. robienie przez diagnostów zdjęcia samochodu w charakterze dowodu, że dane auto w ogóle było na kontroli. Wymyślono również niezawodny sposób na demaskowanie nieuczciwych diagnostów. Będzie się tym zajmował tzw. tajemniczy klient, czyli tajny agent Inspekcji Transportu Drogowego udający właściciela samochodu.

Funkcjonariusze ITD zapewne już ćwiczą sztukę charakteryzacji, doklejając sobie wąsy, to znów przyprawiając biusty. Nieposkromiona wyobraźnia podsuwa nam postaci, które przybierać może tajemniczy klient. Tak więc, drodzy diagności, nie dajcie się przebłagać ojcu pięciorga dzieci, który musi dojeżdżać do pracy z Płońska do Warszawy, a w jego Golfie III burczy tłumik. Niech wam powieka nie drgnie, kiedy do nóg będzie wam padać staruszek emeryt, który przyjechał steranym Cinquecento z luzami w kierownicy. Bądźcie nieugięci dla samotnej matki, skądinąd hożej brunetki, która w aucie ma dziecięcy fotelik oraz wyciek spod głowicy. Tajnym agentem może być każdy.

 

Zostaw Komentarz