Szukamy litu

29 lis 2017

Giełdowi inwestorzy dopiero co musieli oswajać się z informacją podaną przez zarząd Tesli, który przyznał, że produkcja samochodów elektrycznych tej marki jeszcze długo nie osiągnie zaplanowanej wydajności z powodu problemów z dostawami różnych systemów, a już na horyzoncie pojawia się kolejna mielizna, na której osiąść może statek elektrycznej motoryzacji.

Tym razem rzecz dotyczy nie tylko Tesli, ale wszystkich producentów elektrosamochodów. Eksperci przewidują bowiem, że za chwilę brakować będzie litu potrzebnego do produkcji baterii.

Co ciekawe, nie tak dawno nikt zaprzątał sobie głowy tym pierwiastkiem do tego stopnia, że nie handlowano nim nawet na giełdach surowcowych. Dziś, w obliczu szybkiego rozwoju elektromobilności, niepozorny biały metal zaczyna być uznawany za surowiec strategiczny. Problem polega na tym, że światowe wydobycie jest ograniczone i wedle niektórych szacunków już za parę lat podaż nie nadąży za popytem, a to oznacza, że samochody elektryczne nie będą mogły tanieć. Przyszli litowi szejkowie będą pochodzić głównie z Ameryki Południowej, gdzie znajduje się połowa znanych złóż. W roli Kuwejtu nowej elektrycznej ery może zaś wystąpić biedniutka dziś Boliwia, znana głównie z indiańskich szamanów.

Przyszedł nam do głowy taki oto pomysł. Może by tak dobrze poszukać w Polsce i znaleźć własny lit? Ropy z Karlina wystarczyło na trzy cysterny, gazu łupkowego – na trzy lata gadania i snów o potędze, może akurat z litem nam wyjdzie?

Zostaw Komentarz