WSKrzeszenie legendy

06 wrz 2017

„Wu” jak wiosna, „es” jak Stach, „ka” jak kocham Stacha wiosną, wueska, wueska! W tej maszynie wszystko gra, to podoba się dziewczynie, wueska, wueska! – tak śpiewała przed laty Danuta Rinn, a bohaterką piosenki był motocykl WSK, wytwarzany w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego.

Od razu przypomniała się nam ta piosenka, kiedy przeczytaliśmy informację, że firma Ursus planuje wskrzesić legendę i wprowadzić na rynek jednoślady sprzedawane pod marką WSK.

Pomysł ciekawy, lecz marketingowo chyba ryzykowny, bowiem ci którzy pamiętają ten sprzęt, mają co najmniej pięćdziesiątkę na karku i trudno się spodziewać, żeby akurat oni stanowili ewentualną grupę docelową, być może jednak nie doceniamy siły sentymentu.

Skrót WSK rozwijany był złośliwie jako Wiejski Sprzęt Kaskaderski i pojazd ten był lekko obciachowy. Ale z obciachem jest tak, że z czasem odparowuje, a pozostaje szlachetny „wintydż”. Dziś widok zabytkowej WSK-i starszych wzrusza, a młodszych po prostu intryguje.

W tym miejscu redakcja pragnie się pochwalić, że jest w posiadaniu (od ponad 40 lat zresztą) innej dwukołowej legendy PRL – motocykla marki WFM z roku 1956. Maszyna nie jest co prawda na chodzie, ale będzie. Do kompletu jest jeszcze ortalionowy płaszcz i kask „orzeszek”. Redakcja uroczyście zapewnia, że kiedyś wuefmenkę wyrychtuje i wyruszy na niej w stronę zachodzącego słońca.

1 comments

Zostaw Komentarz