Kto wyciął, ten się przyzna

08 lis 2017

Temat wycinania filtrów sadzy wałkowany jest od lat, ale co pewien czas powraca z większym przytupem, na ogół wtedy, kiedy któremuś z tzw. czynników coś się nagle przypomni i na przykład jakiś poseł złoży interpelację do ministra, albo też inspektorzy NIK sporządzą raport utrzymany w alarmistycznym tonie. Potem wszystko ucicha, rozchodzi się po kościach, business as usual.

A oto kolejny przelot medialnej komety nazwanej roboczo „wycinka DPF”. Media donoszą, że nasi dzielni a nieustraszeni stróże prawa rozpoczęli sprawdzanie, czy diesle nie jeżdżą aby z wyciętymi filtrami.

Każdy, kto orientuje się choć odrobinę w temacie, wie doskonale, że ze stwierdzeniem braku filtra DPF w samochodzie problem miałby diagnosta na stacji kontroli pojazdów, więc jakim cudem miałby sobie z tym poradzić policjant drogówki?

Jedyny skuteczny sposób, jaki nam przychodzi do głowy, to użycie technik policyjnych, czyli fachowe przesłuchanie podejrzanego. Para doświadczonych policjantów weźmie takiego delikwenta w krzyżowy ogień pytań, jeden (ten zły) nastraszy, drugi (ten dobry) pocieszy i po kilkugodzinnym maglowaniu, kierowca sam wyśpiewa :”Tak, panie władzo! Wyciąłem! Wyciąłem DPF, bo się zapchał, a nowy kosztuje pięć tysięcy, albo może jeszcze więcej…”

Zostaw Komentarz