Nie ma jasności w temacie elektromobilności

15 mar 2023

Brak jasności w temacie – ten termin ukuty przez klasyka, a zaczerpnięty z naszej historii najnowszej, pasuje jak ulał do tego, co się dzieje w motoryzacji. I nie mamy na myśli Izery, z której już się nie chce drzeć łacha, bo za mało tego nawet na suchary. Mowa o propozycji Komisji Europejskiej zmierzającej do wprowadzenia w 2035 roku zakazu sprzedaży nowych samochodów osobowych i lekkich dostawczych, które mają emisję większą niż zero. Po tym, jak propozycja została przegłosowana w Parlamencie Europejskim, decyzja Rady, w której reprezentowane są rządy państw członkowskich wydawała się formalnością, a tymczasem widać jakiś ferment. Jak donosi dobrze zazwyczaj poinformowany serwis Politico, w rządzie Niemiec pojawiły się głosy sprzeciwu. Wprowadzenia całkowitego zakazu nie chcą liberałowie z FDP i – baczność, uwaga – Zieloni, czyli partia, która wyrosła z ruchów ekologicznych. Za zakazem opowiada się już tylko jeden z koalicjantów – socjaldemokraci z SPD z kanclerzem na czele.

Przy okazji zawiązała się ciekawa koalicja międzynarodowa, bowiem niemiecki sprzeciw wsparły rządy Włoch, Bułgarii i… Polski. Tu trzeba powiedzieć, że nasi rządzący dokonali wolty godnej dżygita. Sami przecież podawaliśmy w naszym kąciku z niedowierzaniem, że Polska znalazła się w awangardzie państw najmocniej wspierających przymusowe wprowadzenie elektromobilności. W listopadzie 2021 roku polski rząd na szczycie klimatycznym COP 26 zadeklarował, że chce do 2035 roku skończyć ze sprzedażą aut z silnikami spalinowymi. Pod względem entuzjazmu do elektromobilności wyprzedziliśmy m.in. Niemców i Francuzów, którzy tej deklaracji nie podpisali. Jak widać, nagle się coś urwało, staruszce się odwidziało. Dziś razem z Niemcami ciągniemy za wajchę ręcznego hamulca.

Entuzjazm oklapł nie tylko wśród polityków, ale również menedżerów motoryzacji, o czym można przeczytać w raporcie przygotowanym przez renomowaną firmę doradczą KPMG. Według jej badań motoryzacyjni menedżerowie uznali, że w 2030 roku tylko 24% nowych aut sprzedawanych w Europie będzie miało napęd czysto elektryczny. Przed rokiem ankietowani przewidywali, iż elektryki stanowić będą 49%. 70% menedżerów uważa z kolei, że do 2030 roku ceny aut elektrycznych zrównają się z cenami samochodów z silnikami spalinowymi. Przy czym, jak przytomnie zauważa KPMG, ta różnica już się zmniejszyła, a to dlatego że samochody z konwencjonalnym napędem mocno ostatnimi czasy podrożały.

Logiczny wniosek płynący z tego badania jest więc taki, że samochody staną się mniej dostępne. Będzie może zdrowiej, bo częściej poruszać się będziemy per pedes, emisji będzie mniej, ale jak to wszystko wpłynie na gospodarkę, nie tylko na sektor motoryzacyjny, to się dopiero okaże. Na razie nie ma jasności w temacie.

 

Zostaw Komentarz