Uporczywe nawroty niemocy

23 gru 2023

Takie same objawy mogą mieć różne przyczyny. Niektóre bywają ukryte i trudne do wytropienia, choć są na wyciągnięcie ręki. Przydaje się wówczas zachowanie zdrowego dystansu do błędów zapisanych w pamięci sterownika i podbudowana doświadczeniem intuicja.

Pan Marcin, z zawodu – jak sam o sobie mówił żartobliwie – „wsiomierz”, czyli geodeta, miał pracę mobilną, wymagającą codziennych dojazdów na pola i budowy, gdzie rozstawiał swój geodezyjny kramik, mierzył i wytyczał. W pracy wiernie towarzyszył mu Fiat Panda z silnikiem 1.3 JTD, samochód niewielki, ale w miarę pakowny i poręczny, a do tego całkiem wygodny i ekonomiczny. W trakcie kilkuletniej eksploatacji fiacik dał się również poznać jako auto niezawodne. W warsztacie stawiał się wyłącznie na przeglądy i wymianę części eksploatacyjnych.

Dużo błędów

Jednak któregoś dnia Pandzie przytrafiła się awaria. Pan Marcin jechał właśnie na jakąś odległą budowę, kiedy samochód zaczął nagle tracić moc, a na panelu kontrolek zaświeciła się żółta lampka check engine.

Kierowca, niewiele się namyślając, zjechał do pierwszego warsztatu, który napotkał po drodze, gdzie poprosił o odszukanie i usunięcie usterki. Mechanik podłączył do samochodu tester diagnostyczny i odczytał błędy zapisane w pamięci sterownika. Było ich kilka, a dotyczyły zaworu EGR, sterowania turbosprężarką, sporadycznie zbyt niskiej wartości ciśnienia doładowania, zakłóceń magistrali CAN.

Trzeba najpierw skasować błędy i zobaczyć, co się powtórzy, bo teraz nie wiem, czym się zająć w pierwszej kolejności – powiedział mechanik. Przyznać należy, że ten tryb postępowania był jak najbardziej racjonalny.

Błędy zostały skasowane, a po tej operacji Panda ozdrowiała i zaczęła jeździć dobrze, lecz – jak łatwo się domyślić – jedynie do czasu. Czas ten nadszedł następnego dnia, kiedy samochód znów pogrążył się w niemocy, a na panelu rozbłysnęła złowrogo żółta lampka.

Tym razem pan Marcin udał się do warsztatu zlokalizowanego niedaleko swojego miejsca zamieszkania. Zreferował tamtejszemu fachowcowi sprawę, ten zaś sprawdził błędy, po czym wymontował zawór EGR, który okazał się być bardzo brudny. Mechanik umył EGR (jak praktyka warsztatowa dowodzi, rzadko kiedy przynosi to trwały rezultat) i z powrotem zamontował.

Rozpoznanie bojem

Panda jeździła dobrze przez kilka następnych dni, po czym nastąpiła kolejna powtórka, czyli nagła niemoc i zapalenie się lampki check engine. Samochód wrócił do warsztatu. Mechanik westchnął i z żalem przyznał, że umycie zaworu nie na wiele się zdało. Stwierdził, że tym razem już nie obejdzie się bez wymiany EGR.

Pan Marcin stropił się nieco, słysząc ile kosztuje nowy element, ale nie było rady. Musiał przywrócić Pandzie sprawność, bo bez samochodu terenowy geodeta był jak piesek, co wypadł z sań.

EGR został zatem wymieniony, lecz niestety nadzieje na to, że awaria stanie się jedynie przykrym, ale coraz odleglejszym wspomnieniem, okazały się płonne. Następnego dnia bowiem objawy usterki powróciły w pełnej krasie. Sprawdzenie pamięci sterownika wykazało następujące błędy:

  • P0400 system recyrkulacji spalin – zakłócenia działania,
  • P1102 przepływomierz powietrza – zakłócenia działania,
  • P0238 turbosprężarka czujnik ciśnienia doładowania – zakłócenia działania,
  • P0704 przełącznik sprzęgła – zakłócenia działania,
  • U1600 elektroniczna blokada odjazdu – błąd sygnału.

Tym razem najbardziej podejrzany wydał się mechanikowi przepływomierz, ponieważ jego praca ma wpływ na osiągi pojazdu i może być powodem zakłóceń działania EGR. Specjalista uznał więc, że element ten należy wymienić.

Pan Marcin z ciężkim sercem wyraził na zgodę na tę operację. Przepływomierz został wymieniony, a pan Marcin cieszył się niezakłóconą jazdą cały następny dzień, dopóki awaria nie wróciła jak bumerang.

Wówczas mechanik postanowił skapitulować, twierdząc, że nie ma już pomysłu, co robić dalej i poradził panu Marcinowi wizytę w niezależnym, lecz dobrze wyposażonym warsztacie, stanowiącym scenę, na której rozgrywają się dramaty opisywane w naszym cyklu. – Niech pan jedzie do nich, bo oni co chwila walczą z takimi trudnymi przypadkami, więc mają doświadczenie – stwierdził mechanik.

Pomiary i schematy

Panda trafiła na stanowisko, a jej diagnostyka została poruczona młodemu, lecz doświadczonemu elektromechanikowi. Przeprowadzony przez niego test potwierdził zapis trzech błędów: P0400, P1102 i P0238. Jazda próbna wykazała spadek mocy, ale po wyłączeniu zapłonu i powtórnym uruchomieniu samochód jakiś czas jechał dobrze, aż do momentu powtórnego zapalenia się lampki check engine.

Najpierw – standardowo – sprawdzone zostały wtyczki. Wszystkie wyglądały OK. Następnie elektromechanik skontrolował wartości rzeczywiste EGR, przepływomierza i turbiny. Test EGR wykonany przez komputer (elementy wykonawcze) potwierdził sprawność układu, wartości graniczne były osiągnięte. Natomiast przepływomierz nie osiągał maksymalnych wskazań, również turbina nie pompowała wystarczającej ilości powietrza – ciśnienie doładowania było za niskie.

Pozostało sprawdzić jeszcze zawór regulacji ciśnienia doładowania. W tym celu podłączono do przewodów podciśnieniowych zaworu regulacji pompkę próżniową. Zadając ręcznie podciśnienie elektromechanik odczytywał wartość ciśnienia doładowania. Tym razem wartości były prawidłowe, zatem sama turbina była sprawna. – Chyba wystarczy wymienić zawór regulacji ciśnienia doładowania i będzie po kłopocie – oznajmił elektromechanik.

Tknięty jednak jakimś przeczuciem postanowił jeszcze coś sprawdzić, po czym pogrążył się w lekturze schematów elektrycznych. Po kilku minutach powrócił i zajął się sprawdzaniem napięcia na wtyczkach, ale tym razem przy uruchomionym silniku, wkłuwając się w zapięte wtyczki. Okazało się, że napięcie zasilania EGR, przepływomierza i zaworu regulacji ciśnienia doładowania było za niskie, wahało się w granicach 7–7,5 V. Wcześniej, mierzone na wypiętych wtyczkach bez obciążenia, osiągało 12,2 V i wydawało się, że wszystko jest dobrze. Elektromechanik sprawdził jeszcze jedną rzecz i ta inspekcja definitywnie wyjaśniła, co jest przyczyną problemów.

Skontrolował otóż bezpiecznik zasilający przepływomierz i EGR. Gdy go wyjął, zauważył, że jego gniazdo nosi ślady przegrzania, cała skrzynka jest zaś pełna kurzu. Po wyczyszczeniu skrzynki, szczególnie zaś gniazd bezpiecznikowych, problem ustąpił.

Wojciech Słojewski, Wocar

 

 

 

Zostaw Komentarz