Jak naprawić dziurę w drodze – instrukcja dla Terminatora

12 kwi 2023

Arnold Schwarzenegger – były Mister Olimpia, były gubernator Kalifornii, były Terminator i były mąż siostrzenicy Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, opublikował w mediach społecznościowych filmik, na którym można zobaczyć, jak osobiście łata dziurę w jezdni niedaleko swojej rezydencji w Los Angeles. – Trzy tygodnie czekałem na drogowców, żeby to naprawili i się nie doczekałem, wziąłem więc sprawy w swoje ręce i wraz z moim zespołem sami załataliśmy dziurę – wyznał 75-letni gwiazdor, wyrażając zadowolenie, że teraz sąsiedzi nie będą musieli psuć sobie na wyrwie elektrycznych suv-ów i rowerów, pewnie też elektrycznych.

No więc Panie Arnoldzie, gratulujemy znakomitej formy i werwy, ale zmuszeni jesteśmy Panu przy okazji wytknąć, że Pan jesteś frajer pompka. Za własne pieniądze załatać i jeszcze się przy tym narobić, to każdy głupi potrafi. Już pokazujemy, jak się takie rzeczy załatwia, nie angażując własnych muskułów i środków.

W 2016 roku jedna z gazet codziennych doniosła, że ówczesna pani premier, zanim została panią premier, zmuszona była jeździć do domu drogą gruntową, wysypaną tylko kamieniami. Jednak zaraz po tym jak zasiadła w fotelu szefa rządu, na ulicy koło jej posesji znienacka pojawili się drogowcy, którzy wylali asfalt i odnowili 700 metrów ulicy. Remont został sfinansowany ze środków gminy. Jak zauważyła gazeta, po tym jak już drogowcy się zwinęli, przy ulicy pojawił się znak „droga bez przejazdu”. Od tej pory przejeżdżać mogli ci, którzy mogli, a resztę zawracali funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.

Panie Arnoldzie, Pan powie, że gdzie tam Panu do szefa rządu, Pan jest tylko skromnym byłym gubernatorem równie skromnego stanu Kalifornia. No to spieszymy donieść, że nie trzeba być premierem, ani nawet gubernatorem. Wystarczy zostać gminnym radnym – oto kolejne przykłady.

Radny z Podlasia wyremontował sobie podjazd do domu, wykorzystując trwający we wsi remont lokalnej drogi. Za remont płaciła gmina z publicznych pieniędzy. Jak się później okazało, po zakończeniu gminnej inwestycji, na remontowanej drodze zabrakło tyle asfaltu, ile akurat znalazło się na posesji radnego.

Jeszcze większy rozmach miał radny z Podkarpacia. Jak czytamy w lokalnym serwisie, mieszkańcy jednej z wsi nie mogli się nadziwić, że gmina zleciła budowę asfaltowej drogi długości przeszło 400 metrów, wiodącej do trzech domów, z których jeden należy do miejscowego radnego.

Sam więc sam Pan widzi, Panie Arnoldzie, że nie ma o czym mówić. Jak Pan za stanowe zbuduje np. prywatny hipodrom dla kucyka i osiołka, wtedy będzie się czym pochwalić na fejsie.

 

 

 

 

 

 

 

Zostaw Komentarz