Miss Saigon w Paryżu

10 paź 2018

Dawno, dawno temu świat oswajał się z japońską motoryzacji, która początkowo wydawała się niedorzecznie egzotyczna, a w Ameryce budziła uśmiechy politowania. Kiedy świat przyzwyczaił się do Japończyków, doszlusowali do nich Koreańczycy, następnie wejście smoka urządzili Chińczycy i Hindusi, którzy w dodatku wyruszyli do Europy na wielkie zakupy, przejmując parę słynnych marek. Proponujemy zatem poważnie podejść do enuncjacji wietnamskiej firmy Vinfast, która na targach w Paryżu pokazała swoje pierwsze auto, a jednocześnie zapowiada wprowadzenie na rynek w przyszłym roku własnego samochodu elektrycznego.

Może ktoś jeszcze pamięta, że nasz rząd zapowiedział dokładnie to samo, tyle że Wietnamczycy mają już fabrykę i zaprezentowali swoje samochody, co prawda jeszcze spalinowe, a u nas skończyło się na wyłonieniu finałowych szkiców spośród prac nadesłanych głównie przez przedszkolaków.

Wietnamski przepis na stworzenie własnej motoryzacji jest prosty jak sajgonka. Design zlecono Włochom, technologie kupiono od Niemców, a od pomysłu do przemysłu minęły – baczność, uwaga – dwa lata.

Wietnam postanowił pójść drogą rozwoju wytyczoną przez wielkiego chińskiego reformatora Denga Xiaopinga, a że Wietnamczycy na naród pracowity i przedsiębiorczy, można śmiało zakładać, że niedługo w delcie Mekongu wyrosną wielkie firmy, które zaczną się rozpychać na światowych rynkach. Mniej zorientowanej geograficznie młodzieży należy przypomnieć, że Wietnam ma prawie 100 milionów mieszkańców i jest uznawany za wchodzącą potęgę gospodarczą. Może zatem przy okazji wizyty w barze z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym, warto zapytać o lekcje wietnamskiego. Może się przydać, a native speakerów mamy na miejscu.

Zostaw Komentarz