Wakacyjna podróż „elektrykiem” – o czym warto pamiętać?

01 lip 2022

Liczba samochodów elektrycznych w Polsce systematycznie, choć powoli, rośnie – według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych na koniec kwietnia br. wyniosła niemal 47 tysięcy aut. Wielu użytkowników lub potencjalnych kupców „elektryków” zastanawia się, jak zaplanować wakacyjne wyjazdy, aby były one wygodne i bezproblemowe. Eksperci z firmy Green Cell przygotowali kilka praktycznych porad.

Wśród wielu osób panuje błędne przekonanie, że podróż samochodem elektrycznym wiąże się z licznymi przestojami, które są potrzebne na naładowanie pojazdu. Kolejnym mitem jest to, że sam proces zasilania akumulatora trwa zbyt długo, aby pozwolić na płynne pokonanie trasy z punktu A do B. Tymczasem wystarczy zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt oraz aplikacje na smartfona, aby podróż przebiegała bez większych zakłoceń.

Po pierwsze: sprzęt

Spokojną podróż zagwarantuje posiadanie odpowiedniego kabla do ładowania pojazdu.

Kabel Type 2 w bagażniku to absolutna podstawa, zwłaszcza za granicą. Trzeba pamiętać, że istnieją różne stacje ładowania: obecne m.in. na stacjach paliw czy MOP-ach szybkie stacje ładowania DC z wbudowanym kablem na stałe oraz stacje AC, które zazwyczaj można znaleźć w miejskiej „dżungli” i one bardzo często tego kabla nie mają na wyposażeniu – mówi Kacper Suska, Product Manager w firmie Green Cell.

Zdaniem eksperta, jeśli to tylko możliwe, warto zaopatrzyć się w przewód o długości co najmniej 7 metrów. Zapewni to bezproblemowy dostęp do stacji ładowania nawet z większej odległości – w europejskich państwach, w których elektromobilność jest bardzo popularna, do ogólnodostępnych ładowarek podłącza się wiele samochodów, więc może być wokół nich gęsto.

Wyruszając w podróż warto również zabrać ze sobą mobilną ładowarkę wraz z przejściówkami, która pozwoli na podładowanie baterii z gniazda siłowego bądź w ostateczności z gniazdka tradycyjnej sieci elektrycznej, w sytuacji, gdy nie można szybko dojechać do stacji ładowania.

Oczywiście rozpoczynając wyprawę należy mieć baterię w samochodzie naładowaną do pełna. Pozwoli to zoptymalizować koszty, ale również zapewni większy komfort w poszukiwaniu stacji ładowania, kiedy będzie to potrzebne.

Po drugie: aplikacje

Obok odpowiedniej klasy sprzętu niezbędne jest także oprogramowanie, które pomoże szybko i sprawnie znaleźć stacje ładowania samochodu. Niektóre aplikacje, jak np. PlugShare, umożliwiają oznaczenie, że korzysta się właśnie z danej ładowarki. Dzięki temu inni kierowcy wiedzą, która z nich jest zajęta bądź nieczynna, co pomoże im zaoszczędzić czas i zoptymalizować wybór trasy. Aplikacje pokazują stacje nie tylko w Polsce, ale także w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Większość stacji ma swoje własne aplikacje, które umożliwiają skorzystanie z nich. Warto więc sprawdzić, jacy operatorzy znajdują się na naszej trasie i wcześniej zainstalować odpowiednie aplikacje oraz podpiąć do nich karty płatnicze.

Jeśli do aplikacji wprowadzimy takie dane, jak zasięg naszego samochodu na pełnym ładowaniu, aktualny poziom naładowania baterii i godzinę rozpoczęcia podróży, będzie ona w stanie zaplanować trasę, wyznaczyć stacje, na których powinniśmy się zatrzymać, a nawet poinformować do jakiego poziomu naładować baterię, by zminimalizować czas postoju – dodaje ekspert Green Cell.

Jak często i jak długo ładować baterie?

Uśredniając można przyjąć, że zasięg pokonywany przez samochód elektryczny na jednym ładowaniu to około 400 km. Ostateczny dystans jest uzależniony nie tylko od stopnia naładowania baterii, ale również od zachowania kierowcy – rozwijanej przez niego prędkości i stylu jazdy. Istotna jest również kwestia ukształtowania terenu czy temperatury otoczenia.

Jadąc z prędkością 120 km/h przeciętnym samochodem elektrycznym można spokojnie pokonać na jednym ładowaniu trasę Kraków-Warszawa czy Warszawa-Gdańsk – mówi Kacper Suska.

Podróże „elektrykiem” są też tańsze niż samochodem spalinowym. Średni koszt litra benzyny 95 w Polsce na dzień 28 czerwca wynosił 7,86 zł. Przy przeciętnym spalaniu na poziomie 7 litrów przejechanie 100 km kosztuje więc około 55 zł. Pokonanie popularnej wakacyjnej trasy Warszawa-Rijeka (ok. 1200 km) w całości kosztowałoby zatem ok. 660 zł.

W przypadku samochodu elektrycznego przyjmijmy zużycie energii na poziomie 20 kWh na 100 km. Pierwsze 400 km pokonamy na prądzie naładowanym w domu, którego cena za 1 kWh wynosi średnio 0,80 zł. Energię na kolejne 800 km musielibyśmy dostarczyć ze stacji szybkiego ładowania w trasie, a tam koszt 1 kWh wyniósłby już przeciętnie 1,7 zł. W finalnym rozrachunku podróż z Warszawy do Rijeki kosztowałaby maksymalnie 336 zł. Maksymalnie – gdyż posiadacze fotowoltaiki pokonaliby pierwsze 400 km praktycznie za darmo.

Jako mit należy również potraktować pogląd, że stacji ładowania jest niewiele. Infrastruktura dla samochodów elektrycznych jest stale rozbudowywana. Istnieje wiele bezpłatnych ładowarek, dzięki którym można podładować baterię wolniej, ale bezkosztowo. Znajdują się one najczęściej w centrach miast, przy urzędach, galeriach handlowych, a także hotelach – obiekty noclegowe, które udostępniają ładowarki można znaleźć tutaj . Zazwyczaj są to stacje o mocy 11 kW, więc można oszacować, że czas naładowania baterii do pełna wyniesie od 5 do 7 godzin. Planując noclegi warto wziąć pod uwagę, czy wybrany obiekt udostępnia ładowarkę lub choćby gniazdo siłowe, które pozwoli na podłączenie własnej mobilnej ładowarki. Ponadto, w większych ośrodkach dostępne są również tzw. superchargery, które pozwalają naładować baterię w bardzo krótkim czasie – nawet w około pół godziny.

Zostaw Komentarz