Jak uspokoić kierowców

30 paź 2019

Ponieważ za chwilę 1 listopada, postanowiliśmy poruszyć temat nie dość że poważny, to w dodatku przygnębiający. Otóż z danych wynika, że Polska pod względem bezpieczeństwa na drogach plasuje się w europejskim ogonie, a w zeszłym roku zginęło w naszym kraju na drogach aż 76 osób w przeliczeniu na milion mieszkańców. Średnia Unii Europejskiej wynosi 48, a gorszy od nas wynik odnotowała tylko Chorwacja, Łotwa, Bułgaria i Rumunia.

Pamiętamy, jak to przed laty za ogromną liczbę wypadków w Polsce winiono przede wszystkim nędznej jakości drogi. Od tego czasu sytuacja diametralnie się zmieniła ma lepsze, ale bezpieczeństwo pozostało na starym, fatalnym poziomie. Kolejnej przyczyny upatrywano w napływie do Polski samochodów używanych. „Stare graty niosą śmierć” – grzmiano. Jednak co w telewizji pojawi się relacja z jakiegoś szczególnie dramatycznego wypadku, to na ogół okazuje się, że brały w nim udział auta stosunkowo nowe, często drogie, zatem i ten argument wydaje się nietrafiony.

Pewne światło na przyczyny tak wielkiej liczby wypadków w Polsce rzuca przytoczona już europejska statystyka. Otóż na Słowacji, która pod względem rozwoju gospodarczego, średniego wieku samochodów, a nawet kodu kulturowego jest krajem do Polski bardzo podobnym w 2018 roku odnotowano 46 ofiar na milion mieszkańców.

Skąd zatem ta przepaść? Otóż jedynym wytłumaczeniem wydaje się być różnica w wysokości kar za wykroczenia drogowe. Za przekroczenie prędkości, można dostać w Polsce mandat w wysokości najwyżej 500 zł. Tymczasem na Słowacji przysolą 800, ale euro.

I tę różnicę widać gołym okiem. Wszędzie tam gdzie za „szybką ale bezpieczną jazdę” grożą wysokie kary, nagle większość kierowców doznaje ukojenia, odpręża się i przestaje się spieszyć, nawet gdyby mieli się spóźnić dwie minuty na sznycla w barze sto kilometrów dalej. Na własne oczy widzieliśmy samochody ze znaczkiem PL na tablicach, które na norweskich, szwedzkich, niemieckich, a nawet słowackich drogach jechały z prędkością nie przekraczającą nawet o kilometr tej dopuszczalnej.

Podobnie ma być również na polskich drogach i to niedługo. W każdym razie rząd zapowiada radykalne zmiany. Życiowe doświadczenie sprawia jednak, że mamy ochotę zawołać: Rządzie, ty nie zapowiadaj. Ty zmień.

Zostaw Komentarz