Jasna, długa, prosta Trasa Łazienkowska

28 paź 2015

Hej, młody junaku, smutek zwalcz i strach,
Przecież na tym piachu za 30 lat,
Przebiegnie, z pewnością, jasna, długa, prosta,
Szeroka jak morze Trasa Łazienkowska
I z brzegiem zepnie drugi brzeg,
na którym twój ojciec legł.

Ta oto młodzieżowa pieśń patriotyczna z filmu „Miś” przypomniała nam  się, kiedy dotarła do nas szczęsna nowina. Po dziewięciu miesiącach od  wielkiego pożaru Most Łazienkowski został oddany do użytku i to dwa dni  przed terminem. Wszyscy eksperci podkreślają, że odbudowa przebiegła  wyjątkowo sprawnie i może służyć za wzór dobrze zrealizowanej inwestycji  publicznej.

Tak więc mamy wielki sukces, tyle że w polskim stylu. Udało się szybko  odbudować most, który najpierw doszczętnie spłonął, bo ktoś naskładał  pod nim desek, ktoś tej sterty nie dopilnował, a jeszcze ktoś inny podpalił. Krótko mówiąc, znów bohatersko pokonaliśmy problem, który sami  sobie stworzyliśmy.

Pozostaje jeszcze wyjaśnić, jakim cudem udało się oddać most w  zaplanowanym terminie. Otóż zawdzięczamy to sytuacji uznanej za klęskę  żywiołową. W jej obliczu, zgodnie z przepisami, można było odstąpić od  procedury przetargowej przewidzianej przez ustawę o zamówieniach  publicznych. Gdyby nie to, najpierw przez rok wyłaniany byłby wykonawca.  Rzecz jasna najtańszy, bo urzędnicy baliby się zdecydować inaczej w  obawie przed oskarżeniami o niegospodarność. Potem wykonawca przerwałby  roboty w połowie, domagając się zmiany kontraktu, gdyż w przetargowej  licytacji przeszarżował z ceną i teraz grozi mu bankructwo. Przepychanki  trwałyby kolejne miesiące. W tym czasie firma upadłaby i zeszła z  budowy, a kolejne pół roku trwałoby szukanie nowej. Oczywiście na koniec okazałoby się, że koszty są dwa razy wyższe niż pierwotnie zakładano. Ćwiczyliśmy takie „procedury” przy okazji budowy autostrad. Wynika z tego, że aby u nas dało się coś sprawnie zbudować za publiczne  pieniądze, najpierw musi być pożar, wybuch lub powódź stulecia.

Zostaw Komentarz