Szybcy, wściekli i młodociani

03 cze 2020

Młody wiek i zbyt dużo koni pod butem to niezawodny przepis na kraksę. Prasa donosiła w ostatnich dniach o tzw. wydarzeniach drogowych, których sprawcami okazali się być początkujący mężczyźni w zbyt szybkich samochodach.

Wystrzałowy dzień dziecka postanowił sobie urządzić 21-latek z Bielska-Białej, który wynajął z wypożyczalni sportowych samochodów roadstera marki Mercedes o mocy ponad pół tysiąca koni mechanicznych. Wpłaciwszy kaucję i opłatę – razem 13 tysięcy zł, wyruszył ową rakietą na obwodnicę Oświęcimia, gdzie od razu zakończył wycieczkę, próbując przejechać rondo z prędkością 160 km/h. Próba okazała się nieudana, a roadster wylądował na pobliskiej łące, gdzie wypatrzony został przez patrol policji.

Trzy dni wcześniej w Wyszogrodzie doszło do zderzenia żółtego (a jakże!) Lamborghini z Hyundaiem. Do wypadku doprowadził kierowca lambo, który wyprzedzał, nie bardzo przejmując się tym, co dzieje się przed nim na drodze. Za kierownicą zbytkownego cacka siedział 20-latek, znany miłośnikom piłki kopanej jako trzeci bramkarz bogatego klubu piłkarskiego z Paryża. Szczęśliwie nikt nie zginął, ale kierowca auta, które nadziało się na prowadzone przez młodocianego bramkarza Lamborghini, trafił do szpitala.

Wniosek, jaki płynie z tych historii jest naszym zdaniem taki, że na samochody powyżej jakiegoś rozsądnego zakresu mocy, powinno obowiązywać specjalne prawo jazdy. Najlepiej żeby je można było otrzymać po 50. roku życia, kiedy człowiek ma już jaką taką wyobraźnię, a przy tym nie męczy go nadmierny poziom hormonów. A tak w ogóle to te wszystkie bolidy o mocy małej elektrowni sprawdzają się najlepiej jako zabawki statecznych milionerów, którzy po publicznych drogach jeżdżą sobie spokojnie, a kiedy mają ochotę podrzeć kapcie, wynajmują tor.

Wracając jeszcze na chwilę do 21-latka z Bielska – nie zdziwilibyśmy się, gdyby za jakiś czas odnalazł się w szeregach Służby Ochrony Państwa. Tam z otwartymi rękami przyjmują młodych zdolnych.

1 comments
  1. Tak Panowie, najlepiej zostać w domu, nie wychodzić i klikać cały dzień, produkując i podsuwając kolejne świetne pomysły dla naszej władzy na kolejne ograniczenia i tak już smutnego naszego życia. Może lepiej napisać artykuł o braku powszechnego dostępu do torów, gdzie można zmierzyć się z mocą? Polecałbym również zająć się tematem (i głośno) komentować mieszkańców, którzy kupili działki mieszkaniowe obok istniejących obiektów motosportu, a którym teraz przeszkadza hałas. Mieszkańców (trzech) których się słucha, puszcza w publicznej TV i dzięki nim doprowadza do ograniczenia działalności i/lub zamykania obiektów. I ostatecznie zbadać sprawę dlaczego likwiduje się zabytkowy tor Żerań przy dawnej fabryce FSO w Warszawie. Jakie mechanizmy zadziałały żeby konserwator zabytków nie zdążył wpisać go na listę. Pozdrawiam gorąco i wszystkim życzę wpierw myślenia a później mówienia/pisania… głupot.

Zostaw Komentarz