W blasku fleszy

29 sie 2018

Centralna Ewidencja Pojazdów, regularna bohaterka naszych cotygodniowych felietoników wciąż potrafi nas zaskoczyć. Media podały oto sensacyjną informację, że samochody elektryczne są odporne na fotoradary i można sobie nimi spokojnie przekraczać dopuszczalną prędkość, nie zważając na błyskające flesze.

Winna jest procedura w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. W przypadku aut elektrycznych system dostaje bowiem informację o braku danych lub komunikat „auto nieznane, legalnie zarejestrowane”. Odpowiada za to wprowadzony przed laty algorytm, który głupieje, jeśli otrzyma niepełną listę parametrów. Tymczasem, jak podaje „Puls Biznesu”, auta elektryczne mają w rubryce dotyczącej pojemności skokowej silnika… pustkę. Pustka jest oczywista, bo przecież silniki elektryczne nie mają tłoków i nie ma w nich co skakać. Ale algorytm jest algorytm – rubryka pusta więc auto nieznane, a kierowcy nieznanego pojazdu nie można wysłać mandatu.

Tak oto nasze państwo, które dynamicznie rozwija elektromobilność, stworzyło kolejny przywilej dla właścicieli elektryków. Będą mogli nie tylko zostawiać samochody na specjalnych parkingach i docierać na nie buspasami, ale również gwizdać po drodze na fotoradary.

Mniej zorientowanym Czytelnikom może się wydawać, że algorytmiczna luka zaraz zostanie zacerowana i skończy się rumakowanie. Otóż jesteśmy dziwnie spokojni, że elektryki jeszcze długo pojeżdżą sobie bez mandatów. Doświadczenie pokazuje, że łatwiej skrócić przydługiego (zdaniem niektórych) Żeromskiego, niż coś zmienić w CEP-ie.

Zostaw Komentarz